Podobną sytuację miałem rok temu, pojechał podnośnik.
Służbę później zgłoszenie - wiewiórka osaczona przez dzikie koty. Mieszkańcy osiedla stwierdzili, że koty tak zestresowały wiewiórkę na drzewie, że zdechła.
Przyjazd, przegonienie kotów, kop w drzewo, wiewiórka obudziła się i uciekła na sąsiednie drzewo.
Jak się potem okazało, ludzie baaardzo namawiali nas do wycięcia drzewa, które rzekomo jest felerne i szkodzi wiewiórkom... Widocznie komuś bardzo preszkadzało i znalazł się pretekst
Oczywiście stoi po dziś dzień tam, gdzie stało.