http://wiadomosci.wp.pl/kat,1356,title,Ok-700-prosiat-zostanie-ubitych-po-wypadku-na-autostradzie-w-Niemczech,wid,15355440,wiadomosc.html?ticaid=1101c5"Około 700 prosiąt ma zostać ubitych po wypadku ciężarówki przewożącej te zwierzęta. W nocy z czwartku na piątek z niewyjaśnionych na razie przyczyn samochód zjechał z drogi i przewrócił się na autostradzie A99 niedaleko miejscowości Vaterstetten w Bawarii."
Zacząłem się zastanawiać co by było jak by na moim terenie zdarzył się podobny wypadek.... patrząc np. z ramienia SK - jak tu chłopakom pomóc na froncie . Zakładam jak to zazwyczaj bywa jest niedziela lub święto i robią się schody osób funkcyjnych nie ma a jak się człowiek nawet dodzwoni to np. okazuje się , że powiatowy lekarz weterynari odebrał tel. ale jest na ..............nartach 300 km dalej i człowiek dzwoni dalej wyżej....szuka pomocy czas leci powiedzmy w końcu po kilku godz. przyjeżdża osoba kompetentna mogąca wydać decyzję o uboju zwierząt niby temat złapany ale mamy następny problem kto tego ma dokonać
? może pojedyncze sztuki uśpił by weterynarz ale 700szt???
jeśli nie weterynarz to kto rzeźnik ? OK ale skąd go wziąć
i to nie jednego a kilku (700szt do ubicia) powiedzmy , że na wiosce każdy zna rzeźnika ale potrzebujemy kilkunastu i to na pewno z jakimiś papierami bo znowu będzie coś nie tak (czytaj niehumanitarnie jakby świnkę ubił rzeźnik samouk ze wsi) pół biedy jakby w sąsiedztwie był zakład rzeźniczy może by można rzeźników załatwić ale panowie jest święto także i ten pomysł spala na panewce ....... brrrrrr nawet dalej nie myślę o takim zdarzeniu ..............no i oczywiście przy takim zdarzeniu do godziny mamy media na miejscu i stosowny komentarz: "to trwa już którąś godzinę a oni nic nie robią aby tym biednym zwierzętom pomóc ".............. nie było by łatwo