Zrobię to w okrojonej wersji, jednak oddam sedno
Zaproponowałem Koledze, by porozmawiał z naczelnikiem tamtej Jednostki, jak wygląda u nich sprawa z obsadą wozu(ów) bojowych w godzinach 8-15.
Jak część z was wie są godziny, kiedy na syrenę odpowiada ilość druhów zdolna obsadzić dwa czasem trzy zastępy, chociaż jest jedynie 6 miejsc w wozie. Bywają jednak czasem takie godziny (np. dzień targowy) kiedy na alarm odpowiada 5 osób. Nie jest źle, jednak w przypadku sporego zdarzenia każda para rąk jest na wagę złota.
Wspomniane rozwiązanie polega na tym, że Druh ma kilka km do Jednostki, jednak jest mocno "nagrzany" na pomoc i działanie oraz jest praktycznie zawsze dyspozycyjny od 8 - 15. Na telefon dostaje informację o wezwaniu i wtedy leci do samochodu i włącza stacje nasobną.
Stacja, która została mu tymczasowo przydzielona to stara analogowa Motorola z uszkodzonym mikrofonem - na razie nie była zdejmowana ze stanu, bo jest z niej jakiś użytek. Umożliwia odbiór, o nadawaniu nie ma co marzyć.
Druh słyszy dyspozycję SK oraz od zgłaszającego wielkość obsady. Wtedy potwierdza smsem zgłaszającemu uczestnictwo w akcji i nie licząc km udaje się (podobno zupełnie przepisowo
) na miejsce zdarzenia. Tam ubiera zapasowy nomex i czynnie uczestniczy w akcji. Podobno tylko jedna osoba... Ale różnicę robi
Ten przypadek jest rzecz jasna jedną z możliwości.
Koledze
Yelonowi zwróciłem jednak uwagę na inny aspekt funkcjonowania OSP. Jak sam wspomniał, chciałby poznać zasady funkcjonowania naszej organizacji, a to najlepiej od kuchni
. Dlatego jeśli chciałby zapewnić pomoc chłopakom w działaniach gospodarczych, prewencyjnych itp. to byłoby z niego naprawdę dużo pożytku - dlaczego rezygnować z młodego druha nie dając mu szans? Jak to mawiają u mnie, strażak nie jest jedynie od gaszenia pożarów - czymś trzeba tam dojechać, a to bez działań gospodarczych nie będzie kiedyś możliwe.
Reasumując... Skontaktować się z naczelnikiem Jednostki