Przy ostatnim naborze na szczęście u mnie wyeliminowaliśmy tę patologię, przyjmowania kierowców na wszelki wypadek, mimo że potrzebni byli de facto ratownicy. Strażak przez kilka pierwszych lat powinien jak najwięcej jeździć na rocie. Tymczasem nabór na stanowisko kierowcy eliminował z konkurencji mnóstwo fajnych ludzi, którzy nie robili C tylko dla ściemy i punktów na naborze. Przez te pierwsze lata i tak nie będzie taki strażak prowadził wozu, więc na nic te uprawnienia. A jak będzie już faktycznie brak kierowców, to skierować na kurs prawa jazdy.