Popełniasz dwa elementarne błędy i szkodzisz sobie.
1. Nigdy nie podciągaj się po bieganiu - zrób to odwrotnie, najpierw rozgrzewka górnego korpusu 10 min (w tym momencie pobudzasz krążenie, więcej tlenu dostają mięsnie i tym samym już połowę rozgrzewki przed bieganiem masz zrobione), trening drążka i dopiero potem rozgrzewka biegowa, głownie ściegna, lekki trucht, zeby utrzymac krazenie pobudzone i mozesz biegać.
2. Ćwicząc codziennie przez 5-6 dni, niszczysz organizm, bo kazujesz mu dawać z siebie wszystko, a nie pozwalasz mu na regenerację i z czasem, opadniesz całkiem z sił i dojdziesz do wniosku, że nie ma postępów. tak samo drążek, nie wolno robić codziennie, chyba ze juz cwiczysz rok to sa tygodnie gdzie np pon-wt oraz czw-pt, ale to już wyzsza pólka.
Na początek zadbaj o systematyczność, wystarcza Ci 2-3 treningi, ale regularne, o tych samych porach i dokładne. Jest taka zasada, o której 85% początkujących biegaczy zapomina, albo nie chce jej stosować, brzmi ,,Więcej nie znaczy lepiej". Każdy tydzień to budowanie pewnego progu tlenowego, takie jakby pompowanie balonika i jak na poczatku wiadomo balonik jest malo rozciagliwy, napiety jak twoj organizm, to jesli go przepompujesz to peknie tuz przed zawodami i nawet do mety nie dobiegniesz. Ja wiem ze to trudne, bo z poczatku jest zmeczenie i nie widac jakis wielkich postepow, ale mowie Ci zapisuj kazdy trening i drazek i bieganie i zrob to przez miesiac, a w necie jest masa planow treningowych do takich egzaminow i po miesiacu porownaj pierwszy trening z obecnym, a potem powolutku, bardzo powolutku zwiekszaj poziom trudnosci i nie chodzi o bieganie 5 czy 10km, pamietaj trenujesz do biegu na 1000m czyli miesnie nie sa ci potrzebne az tak bardzo, potrzebne ci są ogromne płuca zebys mogl oddychac i zapier... jak Usain Bolt. Pozdrawiam