Mnie się wydaje, że co niektórzy przychodzą sobie zobaczyć jak to jest. Stówkę są na minusie ale jest zadowolenie bo w szkole aspirantów się było
Ja pamiętam jak we wakacje mnie tchnęło żeby zacząć biegać. Mam w domu siłownię, w tym i bieżnię, poszedłem sobie ustawiłem i zacząłem biec. Zdyszałem się niesamowicie, czułem jakbym miał wyplute płuca, dosłownie piana z ust mi leciała a zmęczony byłem jakbym góry przeniósł. Tak sobie biegałem, nieregularnie jak mi się zachciało na tej bieżni aż w końcu jakoś od września zacząłem wychodzić w teren biegać. Łatwo nie było ale biegałem regularnie, z początku po jakichś 350 metrach miałem dość, ale trenowałem i jakoś pod koniec listopada przerwałem a kondycje już miałem całkiem niezłą. 2 miesiące przerwy, czasem się tylko przebiegłem do sklepu czy gdzieś aż do początku lutego. Myślę sobie no znowu będzie trza chyba od zera zaczynać, pierwszy trening dał w kość, ciężko było, ale już na drugim mogłem góry przenosić, kondycja błyskawicznie mi wróciła a nawet z nawiązką, także jak ktoś się w zeszłym roku nie zaprawiał to ciężko to widzę w te 5 miesięcy do egzaminów.
Jeśli chodzi o drążek to była też padaka ani razu poprawnie się podciągnąć nie potrafiłem. Także zacząłem we wakacje, odbijałem się od podłoża, rąk nie prostowałem i brody ponad drążek też nie wystawiałem. Teraz sporo lepiej zrobię około 8-9 powtórzeń do rąk prostych i broda z 10cm ponad drążkiem, póki co walczę ze stagnacją od jakichś 2 tygodni także jak ktoś myśli że w te 5 miesięcy osiągnie 20 powtórzeń to też jest w błędzie, ja się spinam czy dam rade 18, teraz wziąłem się za dietę w miarę żeby zrzucić wagi bo waże 87kg przy 182cm więc jest co podnosić na tym drążku
Nie wspomnę jeszcze o bólu rąk, nadgarstków jaki towarzyszył mi przez pierwsze miesiące ćwiczeń