Ludzi ciągnie do straży jak pszczoły do ula. Nie przepuszczą żadnej okazji, by znaleźć się wśród strażaków, być z nimi, choć przez chwilę. Zjawisko to trwa od dawna, ale ostatnio bardzo się nasiliło. Zmienił się też radykalnie skład osobowy lgnących do straży. Kiedyś była to przeważnie młodzież i dzieci, dziś starają się ich skutecznie wyprzedzić starsi, nierzadko znani z pierwszych stron gazet przedstawiciele władzy i polityki.
Ten niewątpliwy fenomen wart jest naukowych dysput, psychologicznych rozpraw. Ale i bez nich można się pokusić o chociażby pobieżne wyjaśnienie jego przyczyn. Jak świat światem, ludziom zawsze imponowała popularność, a tę straż uzyskała nadzwyczaj powszechną. I, co warto podkreślić, bez żadnych biur reklamowych, pozyskanego lobby prasowego. Jeśli już, to wyłącznie dzięki codziennej, ofiarnej i efektywnej służbie ratowniczej. Niby niedużo, a tak wiele.
To właśnie doprowadziło ja na sam szczyt instytucji publicznych godnych największego zaufania. Z taka instytucją warto wiec trzymać.
Nie jest to jednak jedyny powód, dla którego tak wielu znamienitych ludzi przekracza drzwi komend i jednostek ratowniczo- gaśniczych. Straż 2006 to nie ta sama, co sprzed dwudziestu lat. To nowoczesna formacja ratownicza, samodoskonalająca się wewnętrznie, grupująca ludzi wykształconych, nadających ton tym przeobrażeniom. Celem wywołania zmian jest nowoczesność, dotrzymanie kroku postępowi, nade wszystko zaś stworzenie w kraju optymalnych warunków funkcjonowania ochrony przeciwpożarowej, ratownictwa i ochrony ludności. Takich ludzi warto poznać bliżej, przyjrzeć się uważnie przyczynom ich ewidentnych osiągnięć, a może nawet głębiej się nad nimi zastanowić.
Straż dla wielu stanowi też wygodną płaszczyznę do różnorodnych spotkań, neutralny grunt, na którym można toczyć przyjazne dyskusje mimo wyraźnych różnic politycznych i światopoglądowych, porozumiewać się ponad podziałami w istotnej sprawie bezpieczeństwa ludzi. A jeśli nawet pojawia się w tych rozmowach jakieś spory, straż, jako matka, zawsze braci pogodzi.
Nic wiec dziwnego, że w środowisku strażackim goście czują się zwykle jak u siebie w domu. To widać gołym okiem na uroczystościach otwarcia strażnic, nadania sztandaru, wręczenia awansów odznaczeń oraz przekazania sprzętu. Czują się wybornie, bo straż osiągnęła wysoki stopień wtajemniczenia organizacyjnego; wszystko, co firmuje, godne jest znaku „ Teraz Polska”. Gdy do tego dodać niepowtarzalny nastrój, który może tworzyć tylko brać strażacka, pytanie o motywy lgnięcia ludzi do straży należy traktować w kategoriach czysto retorycznych.
A i chciałbym się zapytać gdzie nasze pieniążki?
??