W ostatnim czasie w kilku zdarzeniach poszkodowani zostali strażacy. Zastanawiam się czy nie byłoby dobrym rozwiązaniem wprowadzenie w naszym systemie zastępu ratowniczego na miejscu zdarzenia, taka namiastka RIT, ale nie do końca. Dużą bolączką jest oczywiście ilość dostępnych SiS - w powiatach wiadomo, że głównie pożytkujemy się jednostkami OSP, z kolei w większych aglomeracjach, gdzie jednostek PSP jest więcej to cierpimy na niepełne obsady wozów bojowych. Z tego powodu model amerykański się nie przyjmie - mała ilość dostępnych sił aby wydzielić dodatkowy, pełny zastęp do każdej akcji pożarowej w budynku. Jednak do pewnych zdarzeń taki zastęp powinniśmy dysponować. Mam tu na myśli akcje, gdzie równocześnie pracuje wiele rot z sprzęcie ODO, gdzie zadymione mamy obiekty wielkokubaturowe: duże hale, wysokie i wysokościowe budynki z zadymieniem na całej wysokości, wszelkie tunele (też metro, czy chociażby tunel technologiczny pod mostem - kolejny świeży przykład). W Przykład warszawski pokazuje jaki bałagan robi się podczas nagłego zagrożenia dla ratowników, nie wiadomo kto ma iść udzielać pomocy, nie wiadomo jaki sprzęt zabrać - adrenalina, zamieszanie, szybka chęć pomocy robią swoje i.. rota rusza praktycznie bez sprzętu. Kolejny problem - nagle brakuje AODO - większość wydmuchane lub w użyciu.
Taki zastęp dysponowany byłby do wybranych działań, cały czas pozostając w odwodzie i wchodziłby do działań jedynie w sytuacji zagrożenia życia ratowników lub zagrożenia życia ludzi, jeśli pozostałe dostępne na miejscu SiS nie byłyby wystarczające. Zastęp nie musiałby być alarmowany razem z pierwszymi jednostkami, ale ściągany na miejsce na wyraźną prośbę KDR po ocenie sytuacji - choć przykład olsztyński pokazuje, że w pierwszej fazie działań (kiedy SiS są minimalne) również życie ratowników może być zagrożone. Zastęp musiałby mieć pełną obsadę - 6 osób; nie chodzi o zadysponowanie byle samochodu np. GCBA z 3 ratownikami.
Dysponowanie takiego zastępu (w momencie alarmowania dokładnie przekazanie informacji, że jadę jako zastęp ratowniczy) jedynie w wybranych sytuacjach, nie powinno spowodować zbyt znacznego obciążenia dla danego miasta/powiatu jeśli chodzi o zabezpieczenie reszty rejonu. Oczywiście zastęp taki nie musiałby pozostawać na miejscu zdarzenia aż do zakończenia działań. Odsyłany do koszar na rozkaz KDR w momencie, kiedy sytuacja byłaby już klarowna, tzn. większość pracujących rot na zewnątrz, uzupełniony zapas powietrza z SPGaz, etc.