wszyscy wieszają psy na kierowcy OSP. To teraz powiem z drugiej beczki. W zeszłym roku chodziłem na kurs konserwatorów i nasz wykładowca powiedział bardzo ciekawą historię. Otóż na alarm do remizy stawił się strażak, który miał trochę wypite i powiedział, że nie pojedzie do akcji. Pech chciał, że nie było innego kierowcy więc jednostka nie wyjechała. Okazało się, że osoba poszkodowana z wypadku, do którego byli dysponowani zmarła. Rodzina dowiedziała się o nie wyjechaniu tej OSP i oskarżyli strażaka o nie udzielenie pomocy. Najlepsze jest to, że skończyło się prawomocnym wyrokiem.
Z drugiej strony był też przypadek, który pewnie skończy sie jak ten, że strażak po % wyjechał do zdarzenia, jakiś pan uprzejmy na niego doniósł i stracił swoje uprawnienia.
Więc sami musimy znaleźć najlepsze wyjście dla siebie. Osobiście jak mam wypite 2 piwa albo kilka kieliszków to na dzwiek syreny wcale się nie zrywam. Czekam 5 minut i idę pozamykać remizę, ewentualne PA. Jednak jest to sytuacja skrajnie rzadka bo piję od święta.