Na początku chciałbym wszystkich serdecznie przywitać.
Po przeczytaniu tego wątku byłem zmuszony założyć konto, bo przysłowiowy nóż się w kieszeni otwiera, jak czyta się niektóre rzeczy.
Zacznę od tego, że jestem ochotnikiem w dość aktywnej OSP, a zarazem strażakiem zawodowym na podziale w związku z tym, mam trochę rozeznania w temacie.
Temat pierwszy, który poruszyliście to przyjmowanie ,,sportowców". Jestem na nie i to zdecydowanie, to nie może być główne kryterium. Jeśli ktoś ma ocenę dobrą, czy bardzo dobrą z testów to jest ok, bo to wystarczy do straży. Oczywiście uważam, że to, iż ktoś jest wysportowany jest bardzo ok i wziąłbym to niewątpliwie pod uwagę, ale branie tego za główne kryterium nie ma sensu.
Teraz kwestia druga, czyli to co ktoś napisał "ze strażaka ochotnika nigdy nie będzie dobrego zawodowca", ,,zaliczył dwa wyjazdy do trawy...". Zacznijmy od tego, że mamy OSP bardzo aktywne i OSP mniej aktywne. Często Ci ludzie to osoby z powołania co zarazem stanowi jedną podstawową zaletę, a mianowicie taką, że interesują się tematem i nie poprzestają na tym co się im powie, ale kontynuują samoedukację i doskonalenie czego nie robi większość zawodowców. Co więcej te osoby (mowie nie tylko na swoim przykladzie) często ćwiczą później w OSP rzeczy, o których chociażby wyczytało na tym forum. Później OSP umie to dobrze zrobić, a w PSP powoli dąży się do tego żeby to robić. Co więcej są OSP, które śmiało mogą konkurować doświadczeniem i umiejętnościami z PSP.
OK, są też OSP, gdzie strażacy bardzo bardzo mało jeździli, ale mają często to powołanie, które skutkuje tym, że tak jak napisał kolega nie odchodzą po kilku latach.
Teraz kwestia tego, że Ochotnika się nie oduczy. Powiem wprost, jak kończyłem kurs podstawowy PSP to dużo rzeczy, których nas uczono to czysta teoria, która z życiem miała niewiele wspólnego, a nawet kłóciła się z rzeczami, które zostały wypracowane na ogólnopolskich warsztatach. Właśnie wtedy dzięki dyskusjom ochotników z instruktorami, którzy mają praktyczne podejście do tematu udało się przekazać wiedzę rzeczywistą osobom, które ze strażą nic wspólnego nie miały.
Trzecia kwestia dotyczy tego, że z plecakami to prawda jest taka, że jest ich dużo i nie ma co się oszukiwać. Mają nawet kursy OSP, a OSP nigdy nie widzieli.
Kwestia ostatnia to taka, że dobrym strażakiem zawodowym może być zarówno ochotnik, jak i osoba, która pierwszy raz zetknęła się ze strażą na kursie. Powyżej chciałem tylko przestawić zalety ochotników, gdyż denerwuje mnie nie zmiernie syndrom czerwonych kasków, który dotyczy wielu zawodowców. Najlepsze to jest to, gdy trafi się prawdziwy tempak, bo i tacy są w PSP, to okazuje się, że z ochotników śmieje się najbardziej sam, mimo że do pięt im nie dorasta (uprzedzam, że nie generalizuje). Szanujmy się nawzajem.