Moim zdaniem szerokim echem medialnym powinno dojść do spotkania przedstawicieli związków zawodowych z przedstawicielami władz partii która dąży o przejęcie władzy. Odrazu negocjować podwyżkę w wysokości konkretnie nas interesującej a nie jak dotychczas....może 300 a może 600 bo powinni dać 1400 a nie dadzą bo mają po 140....
Partia, która obecnie pretenduje do przejęcia władzy również ma nas w d****** . Jej lokalni kacykowie na spotkaniach z sympatykami i członkami partii powtarzają znany man już frazes o likwidacji przywilejów i bonusów dla uprzywilejowanych grup zawodowych i zrównaniu wszystkich, między innymi i emerytów. A piszę o tym bo sam osobiście byłem na takim mitingu.
Wyborcy muszą usłyszeć przed wyborami to co chcą usłyszeć i co jest na topie. A co z obietnic wyjdzie po wyborach to chyba nie mamy na to większego już wpływu. Wystarczy popatrzeć wstecz i przeanalizować te 25 lat tzw. demokracji.
A tu dla równowagi znaleziona wypowiedź interenauty:
"Co chwilę słychać obietnice - jedni obniżą podatki biednym, drudzy podwyższą te płacone przez bogatych. Polska będzie silna ekonomicznie i stawi czoła wszelkim problemom, od dopalaczy po Putina (...)
Beata Szydło nawołuje: "Młodym ludziom, którzy zastanawiają się, czy nie wyjechać za granicę, proponuję pakt: zaufajcie nam, chodźcie z nami". Te słowa Szydło rozwścieczyły imigrantów z Polski. Jak donosi Polish Express, Polacy mieszkający za granicą ostro skrytykowali kandydatkę na premiera. Uznali bowiem, że Szydło, zamiast przedstawić alternatywę dla wyjazdów za granicę, po raz kolejny wystosowała apel, który nie ma żadnego pokrycia w realnych działaniach. "Kpina. Nic się nie zmieni. To bez znaczenia, kto rządzi w Polsce. Kluczowe jest to, dlaczego to robi - a prawda jest taka, że wciąż wszyscy pchają się na Wiejską dla hajsu" - napisał jeden z internautów."
I dobrze napisał. Zgadzam się z nim w 100%