Może trzeba budować od podstaw, czyli od 1 osobowych stanowisk pracy:
1. Sporządzenie funkcjonalnych opisów stanowisk pracy
2. Kwartalne wyznaczanie zadań w kwestionariuszach zadań
3. Kwartalne rozmowy oceniające wykonanie zadań
4. Miesięczne informacje o stopniu realizacji spraw otrzymanych w ciągu miesiąca
5. Przeprowadzenie rozmowy i wypełnianie arkuszy oceny rocznej kierownika
6. Przekazanie arkuszy oceny rocznej do akt pracownika
- Dobór predyspozycji pracownika do stanowiska pracy.
Tak niestety zaczyna wyglądać "służba" Państwowej Straży Pożarnej ... Kwestionariusze, analizy, analizy analiz, oceny ocen i tym podobne wynalazki. A gdzie sól tej służby? Gdzie miejsce na szkolenie i działania ratownicze?
Pamiętam czasy, gdzie pewne dziedziny funkcjonowania straży opisywano w sprawozdaniach rocznych. Później pojawiły się półroczne, następnie kwartalne no i wreszcie miesięczne sprawozdania z tego czy owego. Jakby nie było dość, w ciągu miesiąca przychodzi po kilka zapytań dotyczących tego samego zagadnienia tylko wymaga się wybranych danych. Pytanie: wobec tego po co te wszystkie sprawozdania i meldunki, skoro i tak nikt nie potrafi wykorzystać tych danych?
Angelina - "kim" to wszystko chcesz robić? Czyżby 4 czy 5 ludzi będących w służbie na podziale to dalej zbyt dużo? Przecież już dzisiaj kształt PSP i rozkład etatów zaprzecza istocie tej służby!
Może prościej i skuteczniej byłoby odbiurokratyzować PSP a odzyskane etaty przenieść w podział?
Czy zdajesz sobie sprawę, ile bzdurnych papierów codziennie jest tworzonych w tej biurokratycznej machinie?
Wykroczę tu troszkę poza temat i zacytuję treść wiadomości wysłanej do MSWiA po otrzymaniu informacji od rzecznika MSWiA, że pracują tam nad nowym kształtem PSP. Oto wybrany fragment tej wiadomości:
) Z posiadanych informacji wnioskuję, że owe prace nad "nowym kształtem polskiej Straży Pożarnej" stanowią zagrożenie dla życia i zdrowia strażaków oraz wszystkich mieszkańców naszego kraju. Czy ktoś zastanowił się, do czego doprowadzi pozostawienie 5 czy 6 ludzi na zmianie w podziale bojowym, jakie będą tego skutki zarówno dla ratowników jak i dla ludzi których mają chronić? Wątpię. Takie pomysły nie mają żadnego wytłumaczenia i wynikają z braku elementarnej wiedzy o specyfice działań ratowniczych, mogace urodzić się jedynie w głowach ludzi nigdy nie biorących udziału w prawdziwej akcji ratowniczej. Powiem wprost i dosadnie: jest to zamach na życie ludzkie!
Do dalszych rozważań posłużę się przykładem podobnych do mojej jednostek. Pozostańmy w przeciętnym powiecie, zamieszkanym przez 70 tys ludzi, miasteczko powiatowe umieśćmy centralnie a do granic powiatu dajmy na to 40 km. Zakładamy, że w tej małej powiatowej komendzie z jedną JRG są co najmniej 2 samochody gaśnicze, samochód ratownictwa technicznego (np. do dzialań podczas wypadków drogowych), jakaś drabina mechaniczna lub podnośnik, może jeszcze ciągnik siodłowy z cysterną do przewozu wody, jest jeszcze kilka mniej znaczących pojazdów. Od nowego roku, do obsadzenia tego sprzętu dysponuje Pan np. 6 ludźmi w podziale bojowym.
Ma Pan 2 wyjścia.
A. Jeden gaśniczy obsadza 4 strażaków (kierowca, dowódca i dwóch ratowników), drugi gaśniczy obsadza 2 strażaków (kierowca i ratownik), do obsługi czy w zasadzie doprowadzenia na miejsce akcji pozostałego sprzętu pozostaje (?).
B. Obsadza Pan jeden gaśniczy 5 strażakami a do obsługi pozostałego sprzetu jednego kierowcę.
Przypominam, że w obu powyższych przypadkach nigdzie nie ma pełnej obsady. Przypominam również, że np. podjęcie działań gaśniczych w przypadku pożaru piwnicy przez którąś z tych obsad stanowi złamanie zasad bezpieczeństwa pracy w sprzęcie ochrony dróg oddechowych (2 w strefie zadymienia + 2 uzbrojonych w sprzęt ODO w zabezpieczeniu).
Wracając do ww. założeń - zastosował Pan wariant A. Nastepująca sytuacja: zastęp wyjechał na koniec powiatu do pożaru zabudowań gospodarstwa rolnego, dowódca zadysponował ponadto kilka jednostek OSP. Krótko po tym, ma Pan pożar mieszkania i klatki schodowej w budynku wielorodzinnym, w starej zabudowie z drewnianą konstrukcją stropów i dachu, na poddaszu znajdują się ludzie w swoich mieszkaniach. Został Panu jeden kierowca i jeden ratownik. Co dalej? Kto ma zginąć? Ci uwięzieni ludzie? Sami, czy z ewentualnym samobójcą usiłujacym spieszyć im na ratunek? A co zrobi z tym jednym ratownikiem tłum gapiów, jeśli nie pójdzie się spalić? Co z drabiną lub podnośnikiem? Kto doprowadzi i obsłuży ten sprzęt by ewakuować zagrożonych ludzi?
To samo zakładając, że zastosował Pan wariant B. Tu sprawa jest prosta: działania gaśnicze 40 km od jednostki prowadzi cała obsada zmiany, spalił się ten dom i jeszcze dwa sąsiednie, zginęło dajmy na to 7 osób. Co tam, jak powiedzial kiedyś jeden "polityk" - trzeba się było ubezpieczyć.
Takie sytuacje nie są na codzień, lecz sam przeżyłem już kilka podobnych, na szczęście mając za plecami co najmniej jeszcze jednego ratownika. Powiem więcej, przechodząc przez kilka szczebli strażackiej służby na jakiś czas wylądowałem w stanowisku kierowania - oczywiście jednoosobowym bo przecież "nie ma etatów" i podczas jednej ze służb miałem 4 zdarzenia jednocześnie ... Jakoś się udało - nikt nie zginął. Tylko pytanie: czy można liczyć, że jakoś to będzie? Czy można pogrywać ludzkim życiem, oszczędzać na bezpieczeństwie?
Modny ostatnio jest pogląd, że OSP wszystko załatwi. Jak słyszę takie wypowiedzi, to już nawet się nie śmieję. Jest mi po prostu żal ich autorów a jeszcze bardziej żal tych, co takie opinie powtarzają. Rola OSP jest nie do przecenienia ale nigdy nie zastąpi ono wyszkolonych i czekających na sygnał strażaków zawodowych. Ciekaw jestem, jak owi radośni twórcy zamierzają przeszkolić i utrzymać w OSP na odpowiednim poziomie np. umiejętność obsługi drabin mechanicznych, podnośników, hydraulicznego i pneumatycznego sprzętu ratownictwa drogowego czy chemicznego. Przecież to utopia i przepotężne koszty. A co z dyspozycyjnością i czasem wyjazdu? Dla przykładu powiem, że o ile w godzinach popołudniowych nie ma większych problemów, to w godzinach pracy niejednokrotnie OSP nie wyjedzie bo np. nie ma kierowcy czy obsady.
2. Szukacie Państwo oszczędności w etatach. Nie wnikam, czy obecne struktury KW i KG są przerośnięte, czy nie. Jedno wiem na pewno - w małych KP nic odchudzić się już nie da. Najczęściej każdy "ciągnie po dwie działki" i wszyscy mają już dość. Pora w końcu odbiurokratyzować komendy, jrg i stanowiska kierowania bo cała para idzie w gwizdek. Kilka przykladów:
A. W samochodzie przepaliła się żarówka. Niby nic, a jednak! Proszę sobie wyobrazić stertę papierów:
- zgłoszenie awarii wypełniane przez kierowcę i potwierdzane przez wszystkich świętych,
- protokół szkody w mieniu PSP,
- decyzja KP o umorzeniu postępowania szkodowego,
- zapotrzebowanie na zakup żarówki,
- zakup i wpisanie faktury do raportu kasowego,
- opisanie faktury zakupu, celowości i przeznaczenia,
- wpisanie do księgi, rejestru materiałów szybkiego zużycia, i potwierdzenie wydania,
- jeszcze tylko wymiana i w końcu auto ma wszystkie światła.
Czy Pan zdaje sobie sprawę, ile kosztuje taka żarówka? Nie mówię tu o kosztach energii, papieru czy tuszu, mówię tu o zangażowaniu sztabu ludzi do banalnej żarówki. Czy nie wystarczyłoby kupienie owej żarówki na rachunek, wpisanie na odwrocie rachunku "zamontowano dnia tego czy tamtego do pojazdu, dajmy na to, GBA 2,5/16". Nawet, gdyby w wyniku tej uproszczonej procedury ukradzino 10 żarówek, w co osobiście nie wierzę, to i tak nie był by to nawet procent kosztów osobowych poniesionych na tworzenie bzdurnych papierów.
B. Na południu Polski spadł śnieg. Na północy ledwo posypało, wszystkie drogi są przejezdne, wręcz czarne. Pech chciał, jakiś baran chce błysnąć i zarządza ciągłe monitorowanie stanu przejezdności dróg w RP jakby nie było innych instytucji od tego. Ale niech ma, jak potrzebuje. Tyle tylko, że zamiast wysłać zapytanie o stan przejezdności dróg i wydać polecenie "o wszelkich zmianach natychmiast meldować", ów baran każe wysyłać meldunki o stanie przejezdności bodaj 3 czy 4 razy na dobę wszystkim jednostkom w kraju. Jakie koszty połączeń telefonicznych, papieru do faksów, kosztów osobowych? A najlepsze jest to, że z mojej jednostki takie meldunki były wysyłane jeszcze wówczas, gdy tego sniegu już dawno nie było. Śmiać się czy płakać? To tylko przykład chorej sprawozdawczości która panuje w PSP.
C. KW przesyła polecenie pilnego sporządzenia zestawienia określonych danych w terminie np. 2 dni, z adnotacją pilne i informacją, kto prowadzi sprawę. Coś mi nie gra w układzie przysłanej tabeli więc dzwonię do KW, by ustalić o co wreszcie chodzi. Tam dowiaduję się, że autor tego wynalazku poszedł na urlop i będzie za dwa tygodnie i wówczas mam zadzwonić. Szanowny Panie - szlag człowieka trafia, gdy odkłada wszystko na bok by zrealizować sprawę terminową z nagłówkiem pilne, gdy dowie się o takim stanie rzeczy.
Czas na wnioski do punktu 2:
a) pora uprościć procedury i wyciąć z nich wszystkie papiery jakie tylko się da wyciąć,
b) pora uporządkować sprawozdawczość i przepływ informacji pomiędzy KP, KW i KG, najlepiej poprzez informatyzację i bez mała automatyczny przepływ wytworzonych danych operacyjnych, kadrowo-płacowych i finansów
Oczywiście ta wiadomość pozostała bez odpowiedzi... (być może ze względu na kilka błędów które popełniłem pisząc tę wiadomość grubo po północy)
Proszę o wybaczenie, że posłużyłem się cytatem z wiadomości majacej innego adresata i częściowo odbiegającej od tematu, lecz mój pogląd ww. zagadnienia nie uległ zmianie i jak czytam, że ktoś proponuje nowe papiery, nowe ankiety, kwestionariusze i oceny, to mnie za przeproszeniem nagła krew zalewa.
Znowu odejdę od tematu: czytając opinie o nowym KG po jego powołaniu miałem nadzieję, że coś się zmieni na lepsze. Z goryczą przyznaję: pomyliłem się. Jak dowiedziałem się kilka dni temu, sprawą priorytetową dla naszego naczelnego wodza jest nowy układ dokumentów w aktach osobowych (decyzja czy zarządzenie KG z lutego 2006). Zapewne jest to zagadnienie pierwszoplanowe dla sprawności operacyjnej PSP. Już słyszę jak go "błogosławią" wszyscy kadrowcy z "moimi" włącznie (jutro muszę spytać jak im idzie kopanie w papierach). Jak mawia mój kolega: jakby mu się te wszystkie .... przyjęły, to by wyglądał jak jeż.
Dziwnie ślamazarnie za to idą prace nad organizacją komend, nad kwalifikacjami, nad kształtem szkolenia i doskonalenia zawodowego.
Wkrótce minie rok od wejścia w życie noweli ustawy o PSP a większości regulacji jak nie było tak nie ma.
O braku jakichkolwiek działań na rzecz wzmocnienia bezpieczeństwa obywateli poprzez wzmocnienie etatowe podziału bojowego nawet nie wspominam.
Podsumowując: Panie Komendancie, pierwsze "stu dni" pustka aż dudni.
Pozdrawiam brać strażacką i życzę wytrwałości w tych ciekawych czasach.
ps. Angelina przestań proszę. Jeszcze jakiś "pomysłowy Dobromir" z KG zechce błysnąć świeżym pomysłem i wdroży w życie te twoje wynalazki. Kto będzie gasił jak wszyscy zajmą się tworzeniem papierowej/bajkowej rzeczywistości?