Ja od tamtego czwartku jestem przeziębiony, na drązku robiłem w domu 25, w Częstochowie poszło 18 tylko, 50 zaliczona, a kilometr samemu robiłem w 3:29, przed kilometrem czułem się wrakiem przez gorączkę, przebiegłem w 3:26, a po biegu miałem 39,1. Dziś jestem wrakiem człowieka i się leczę. Zawiedziony jestem kilometrem, ale w tym stanie to sukces że dobiegłem...