Witam jutro mija 2 tygodnie od korekcji przegrody małe sprawozdanie. Sam byłem zaskoczony i myślę, że niektórych też zaskoczę. Bardzo dużo rzeczy co mówiła większość w moim przypadku była zupełną przeciwnością. Niedziela przyjęcie do szpitala w miarę sprawnie( 2 pielęgniarki robiły EKG i ratownik medyczny 15 min nie umieli ustawić maszyny
) Później badanie wstępne przez laryngologa kilka słów i anestezjolog wywiad dodatkowo audiometr miałem. Poniedziałek tabletka głupi jaś, nie czułem po tym żadnej różnicy. Pielęgniarka zaprowadziła mnie na salę coś dostałem do wenflonu i odleciałem
Zero kontaktu film się urwał nie wiem kiedy co jak itd. Niesamowite uczucie
. Obudziłem się na sali operacyjnej podobno, a świadomość kiedy pamiętam odzyskałem dopiero na sali. Na początku trochę jak pijany może, gardło bolało minimalnie od rurki. Później bandaże w nosie zero smaku oddychania przez nos 24h. Krew schodziła do wieczora praktycznie, ale opatrunki ładnie wyłapywały. Jedzenie w tym czasie było lekko utrudnione. Noc wspaniała spałem jak suseł. O 11 na drugi dzień wyjęli wszystko z nosa troszkę krew poleciała. Nos niestety zawalony jakimiś skrzepami, wydzielinami z nosa i zablokowany przez płytki. Miałem je wyciągnięte dopiero 4 dni temu i w pełni odzyskałem drożność i smak. Zero opuchlizny zmiany kształtu nosa itd. Wiele osób skarżyło się na jakieś bóle różnego pochodzenia. Ten temat mi jest nie znany. Najbardziej bolesne po tym wszystkim to lekki ból gardła i zastrzyki przeciwbólowe. Zero bólu, może dlatego też że dostawałem morfinę. W domu też nic po wyjściu na 4 dzień ze szpitala nie brałem. Wydaje mi się że jutro zacznę biegać
Czuję się dobrze skupiam się na nauce i tak to. Ogólnie zabieg jest porównywalny z wyrwaniem zęba tylko że dłużej to wszystko trwało. Jakby jakieś pytania były to śmiało