moim zdaniem zgodę komendanta na kandydowanie należy mieć.
Zgody mieć nie musisz bo taka nie jest wymagana. Ale powiadomienie komendanta nic nie kosztuje. Idziesz po prostu na pogadankę i mu przedstawiasz swoje przemyślenia. Powiedz mu co Cię boli w Twojej okolicy, dlaczego chcesz startować w wyborach, co chcesz osiągnąć. Może się okazać że cele te są wspólne z tymi od komendanta i zyskasz wręcz wspólnika. Z drugiej strony może się również okazać że komendant przekona Cię do swoich racji i odpuścisz sobie start.
Moim zdaniem najważniejsze żeby nie narażać formacji na niepotrzebne nieprzyjemności. Zawsze to powtarzam - jak ktoś wozi w lesie drzewo to po co mu zgoda komendanta, ale jeżeli zajmuje się ubezpieczeniem mieszkań od pożaru, sprzedażą gaśnic czy czujek dymu, lub prowadzi szkolenia w zakresie p. poż. - warto poznać zdanie wodza. I spojrzeć na to z innej strony - jak postrzega nas zwykły obywatel. Jak strażak przy wypadku zaproponowałby mi usługi pomocą drogową to ma od razu z liścia na dzień dobry bez względu na konsekwencje. To tak jakby ordynator szpitala po śmierci mojej żony, zaproponował usługi pogrzebowe swojego brata