Jako członek tejże OSP przedstawię sytuację. Pożar kurnika ok. 4 w nocy. Właściciel dzwonił do straży i prosił o zadysponowanie oprócz miejscowych jednostek, jednostkę z sąsiedniego powiatu (czyt moją), bo zaczyna się palić sąsiedni kurnik oraz zagrożony dom mieszkalny. Wtedy właśnie właściciel prosił o zadysponowanie naszej jednostki, kiedy jeszcze żadna jednostka nie była wysłana. W tym czasie jego rodzina ratowała kurnik, do którego wchodził ogień. Kurnik, który objęty był pożarem można było powiedzieć, że był stracony. Na miejsce wysłana została miejscowa OSP dwoma GBA oraz jednostka sąsiednia jednym GBA. Dodatkowo dwie OSP z powiatu oraz dwa zastępy z PSP.
Pierwsza na miejsce dotarła miejscowa OSP, a po niej najbliższa sąsiednia. Stwierdzili to samo co podał zgłaszający jeśli chodzi o rozwój pożaru, KDR stwierdził, że Siś są nie wystarczające. Dostał informację od dyspozytora, że powinny dojechać jeszcze dwie OSP oraz PSP. Wiał bardzo silny wiatr co nie sprzyjało strażakom, gdyż to właśnie niosło ogień dalej. Wtedy udało się właścicielowi skontaktować bezpośrednio z naszą jednostką, jednakże dyspozytor z naszego powiatu odmówił zgody wyjazdu, a my na siłę nie ruszyliśmy bo wiadomo prokurator później nie pyta. Zresztą nie miało to sensu, gdyż chwilę później widzieliśmy już PSP, które miało dużo wcześniej zgłoszenie. PSP dojechało do pożaru na styk i ,,złapało" drugi kurnik i wtedy nie było już sensu ciągnąć naszej OSP bo Siś były rzeczywiście wystarczające.
Od razu kolegę Radhezz poinformuję, że nie my ,,wojowaliśmy" z tematem. Właściciel obiektu zwrócił się do mediów, aby rejonizacja nie skończyła się kiedyś w przyszłości dla kogoś źle i media zwróciły się do nas z prośbą o jakąś wypowiedź, czy dostaliśmy info itd. Wyraziliśmy zgodę na udział w reportażu z tego względu, że mamy drogę wojewódzką, na której zmienia się powiat z płockiego na gostyniński. W sytuacji, gdy na granicy powiatu, ale po stronie sąsiedniego powiatu jest poważny ,,dzwon" to wysyłane są dwie OSP z tamtego powiatu i radzą sobie same, zanim PSP przejedzie 30 km. Co więcej sytuacja podobnie działa często w drugą stronę, gdy dzwon jest przy granicy i po naszej stronie. Wtedy zamiast wysłać nam w pierwszej kolejności jako wsparcie OSP z tamtego powiatu to my czekamy na PSP oddalone jakieś 25 km.
Po prostu w naszym regionie jakoś przyjęła się chora rejonizacja, która czasem opiera się o kilometr lub dwa od granicy powiatu. Nie szukałbym chyba tutaj również winy w komendantach, bo to wszystko zależy od dyżurnego, bo bywają przypadki współpracy chociaż rzadkie. Uważamy, że to wszystko nie wynikło z niczyjej złej woli, po prostu tak się przyjęło, że jeden powiat, jak ma możliwości to nie chce prosić drugiego o wsparcie, a drugi powiat nie chce komuś wchodzić na podwórko.
Nie będę ukrywał, że materiał został troszkę nazwijmy to ustawiony przez media, przez co nie całe wypowiedzi się znalazły, a zostało wybrane z nich to co najbardziej pasowało do wizji, którą założyły sobie media.
Reasumując kurnik, który spłonął był nie do uratowania, natomiast właściciela najbardziej bolało to, że gdyby Gostynin przyjechał pięć minut później to drugi mógłby spłonąć.