Wg mnie to bardzo ciekawy i gorący temat, do tego cholernie skandaliczny.
W jednym z województw (pewnie w reszcie jest tak samo), sklep związkowy oferuje z dotacją radiostacje samochodowe (1900 zł bez dotacji) oraz nasobne
cyfrowe (2200 bez dotacji, 1200 z dotacją). Okazuje się, że zarząd główny ma bardzo duże ciśnienie na wprowadzanie łączności cyfrowej w OSP. Nie ma znaczenia to, że w PSP łączność cyfrowa praktycznie (z malutkimi wyjątkami) nie istnieje. Fakt, te radiostacje mają również możliwość pracy w paśmie analogowym... ALE!
1) GP 360 to koszt 1300zł - pasmo analogowe, możliwości radiostacji nie zostaną nawet wykorzystane w 80% przez OSP.
2) Radiostacje nasobne w OSP to
przede wszystkim łączność pomiędzy ratownikami na miejscu zdarzenia - OSP są często i gęsto oddalone od PSP - łączność z nasobnej do PSK jest praktycznie niemożliwa. W 100% wystarczy łączność analogowa, wręcz jest wskazana. Szumy, zniekształcenia - popsują jakość korespondencji, ale w większości przypadków da się zrozumieć główny przekaz.
3) Jaki sens więc ma wciskanie do OSP radiostacji cyfrowych, z których i tak wykorzysta się może 5% funkcji, i to jeszcze tych, które oferują o wiele tańsze rozwiązania?
Wiem, daję tutaj wprost jako przykład Motorole GP 360, ale to radiostacje SOLIDNE, sprawdzone, łatwe do zaprogramowania i trudne do uszkodzenia. Wymiennośc akumulatorów, radiostacji - multum tego wszędzie. Do tego praktycznie w każdej KP/KM jest ktoś, kto szybko i bezproblemowo zaprogramuje te urządzenia. Koszt kabla i oprogramowania do zaprogramowania stacji cyfrowych to niecały tysiąc złotych.
Łączność cyfrowa - jestem za, ale to musi się zmienić w kraju na zasadzie BUM - wszędzie.
O co w tym wszystkim chodzi? Kto ma w tym biznes?
W załączniku kawałek "KATALOGU PRODUKTÓW Z DOTACJĄ". Nie ma co, jest bardzo szczegółowy...
[załącznik usunięty przez administratora]