Ponieważ większość linków które umieściłeś tyczy się bezpośrednio doświadczeń, które osobiście przeprowadzałem, czuję się wywołany do tablicy.
Obecnie modele w małej skali, zwane domkami dla lalek, są dość popularnym narzędziem dydaktycznym. W Polsce wg. moich informacji były używane już kilka lat temu. Ostatnio jednak przeżywają swój rozkwit, co w moim mniemaniu jest dużą zasługą warsztatów w Olsztynie w ubiegłym roku.
Podstawowe projekty makiet zamieścił już kolega @Levy. Polecam na początek makiety najprostsze. Pod linkiem są one dość szczegółowo opisane.
Po "spaleniu" kilku makiet pojedynczego pomieszczenia, przestaje to wystarczać i samemu z siebie ma się potrzebę stworzenia czegoś bardziej rozbudowanego. I tutaj już trzeba sobie zadać pytanie, co konkretnie chcemy zasymulować. Może to być np. mieszkanie z wyjściem na korytarz, jak to ma miejsce w przywołanym przez Ciebie filmie z Łomianek, albo np. moja ostatnia konstrukcja w wariancie pionowym, którą załączam.
Ze spraw technicznych:
- płyty powinny być w miarę równo przycięte, co zapewni szczelność konstrukcji. Dodatkowo łączenia dobrze jest wypełnić silikonem. Do łączenia płyt najlepsze są drewnowkręty; gwoździe powodują rozchodzenie się ścianek.
- otwór wejściowy najlepiej żeby był nieco większy niż to wynika z proporcji. Pamiętamy, że nie jest to symulacja zupełnie 1:1, więc pewne rzeczy musimy dostosować.
- co do palenia? Drewno przede wszystkim. Jeśli chcemy szybciej osiągnąć backdraft można dorzucić tworzyw sztucznych, jednak lepiej nie na samym początku, kiedy pożar nie ma jeszcze wystarczającej energii by spalić materiał powstały z ich rozkładu.
- podstawowe wyposażenie to palnik (u mnie najczęściej lutlampa) oraz woda w spryskiwaczu, żeby chałupa się nie spaliła z zewnątrz za szybko, szczególnie w miejscach łączenia płyt tworząc nieszczelności.
- zawsze pełne zabezpieczenie prowadzącego/prowadzących w tym sprzęt ODO oraz samochód gaśniczy z rozwiniętą linią
Przeprowadzenie ćwiczenia:
Wydaje mi się, że do dobrego przeprowadzenia ćwiczenia potrzebne są przede wszystkim dwie rzeczy: plan i wiedza. Przy czym plan opiera się na wiedzy jak również jej dostarcza. Znaczy to tyle, że prowadzący ćwiczenie musi/muszą posiadać odpowiednią wiedzę na temat rozwoju pożaru i zjawisk pożarowych oraz powinni mieć plan realizacji ćwiczenia, który przedstawi obserwatorom przed jego rozpoczęciem, następnie zrealizuje a na koniec omówi jego wykonanie. Bez tego ćwiczenie jest jedynie fajną ciekawostką do wrzucenia na facebooka
W związku z tym bardzo wskazane jest, żeby przed samym rozpaleniem przeprowadzić wykład, zaznajamiający słuchaczy i obserwatorów z poruszaną problematyką. Ponadto należy im nakreślić plan tego, co będą oglądać. To jest też ćwiczenie dla prowadzących – staramy się, żeby to pożar wyglądał tak jak my mówimy, a nie żebyśmy mówili tak jak on wygląda. Elementy które warto zaplanować tak, by móc je pokazać:
- spalanie w pierwszej fazie: płomień, ilość i jakość dymu, szybkość rozwoju, powstawanie KKO
- rozkład termiczny materiałów
- kształtowanie się strefy neutralnej
- kolor i jakość dymu
- przejście pożaru z fazy kontrolowanej przez paliwo do fazy kontrolowanej przez wentylację
- „przyduszenie” pożaru, antywentylacja
- wpływ otwierania i zamykania drzwi na pożar - wentylacja
- badanie palności dymu – zauważenie obszaru, kiedy jest między temperaturą zapłonu a samozapłonu
- roll-over flames i samozapłon dymu
- powstanie zjawiska rozgorzenia
- oddziaływanie wentylacją na w pełni rozwinięty pożar
- stworzenie pożaru nieodpowietrzonego i wytworzenie zjawiska wstecznego ciągu płomieni
- i inne, w zależności od przyjętego zamiaru, założeń i umiejętności.
Elementy które wymieniłem powyżej, powinniśmy przedstawić i omówić w jakimś stopniu już przed paleniem tak, żeby w trakcie mówić jak najmniej a pozwolić na obserwację. Po ćwiczeniu konieczne jest podsumowanie, stwierdzające stopień realizacji planu, co wyszło a co nie a przede wszystkim dlaczego właśnie tak się stało. Bez tego omówienia i wyciągnięcia wspólnych wniosków tracimy cenną część całego ćwiczenia.
Tak jak każdy pożar jest inny tak i każde rozpalenie w domku będzie inne. Przywołując jednak Eda Hartin - content fire in a box is always content fire in a box. A więc każdy pożar wewnętrzny, mimo że jest inny od pozostałych, to rządzi się dokładnie takimi samymi prawami fizykochemicznymi. Umiejąc panować nad trójkątem spalania będziemy umieli również ugasić pożar. Właśnie w trójkącie spalania kryje się moim zdaniem cały sens walki z pożarami i doświadczenie z domkiem potwierdza to niezbicie. Mamy do dyspozycji czynnik termiczny, powietrze i materiał palny, rozmieszczone w trójwymiarowym obiekcie. Dorzucamy do tego jeszcze czwarty wymiar jakim jest czas. Sekretem jest odpowiednie zapanowanie nad tym wszystkim i w przypadku domku można to bardzo łatwo zauważyć. Lawirowanie w czasie między różnymi profilami wentylacji, różnymi konfiguracjami materiałów palnych oraz zwiększaniem i zmniejszaniem temperatury pożaru składa się na końcowy efekt.
Przestrzegam tylko przed traktowaniem tego doświadczenia wyłącznie w kategoriach zabawy. Bez odpowiedniej podbudowy teoretycznej zamierzony efekt dydaktyczny może być wypaczony a czasem nawet nieść ze sobą błędne wnioski. Jeśli ktoś nie czuje się do końca na siłach, warto poprosić bardziej obeznanych w temacie kolegów, których chociażby na tym forum nie brakuje.
Na tą chwilę tyle tak na szybko. Mam nadzieję, że @Sajmonowski dorzuci coś od siebie również.
[załącznik usunięty przez administratora]