Uważam, że normalnie to odwrotnie ale ludzie nie chcą na 8 godzin i na to nic nie poradzimy.
No i jak ma się tu to wszystko kręcić?
Przecież "góra" ma narzędzie by to zmienić, ale nie chcą. I tutaj jest problem.
Codzienni ją już wypchani zadaniami po brzegi. Prewencja, operacyjna..... 24/48 śmieją się w twarz codziennym, zaraz przejdzie pierwszy kwartał i pity. Dlaczego nikt tego nie widzi?
Odpowiedź: Podnieść dodatek funkcyjny, raz że z czego, dwa, że porozumienie ze związakmi, które wystarczy że się komendantowi nie zgodzą na podniesienie dodatków (bo przecież walczą dla JRG). I komendant ma związane ręce. Przychodźcie na zmiany 24, róbcie nadgodziny, ale czy to jest rozwiązanie? Cały tydzień w pracy i do tego jeszcze weekendy na zebrania itp.
Potrafimy pisać ustawy w 3 miesiące to dlaczego nie potrafimy naprawić tego chorego systemu, który spłaszczył wszystko totalnie.
Coraz mniej jest betonu wśród 8 godzinnych, tam zaczynają pracować ludzie młodzi, z kredytami i rodzinami do utrzymania. Ludzie, czy tego nie widzą nasi przełożeni z Warszawy?