Nikt nie powinien być stronniczy w ocenie kto się bardziej nadaje na szefa zmiany tylko na podstawie własnych przykrych doświadczeń/zazdrości Itd. Trzeba pamiętać ,że w każdej grupie czy to aspirantów czy oficerów, a nawet szeregowych znajdzie się parę czarnych owiec,bo taka jest kolej rzeczy. Ja również mogę powiedzieć,że wszyscy aspiranci są niedobrzy,bo natknąłem się na szkole z kilkoma specyficznymi egzemplarzami. Wiem jednak,że wśród swoich ziomków mam osoby,które zwyczajnie się nie starają. System szkolenia jest skopany i strzelam sobie w kolano twierdząc, że ani aspiranci ani oficerowie nie zasługują od razu na stanowiska dowódcze, bo przychodząc po szkole podoficer ma większe doświadczenie bojowe. Jednakze ta nieszczęsna machina już się kręci i każdy z absolwentów powinien trochę najpierw od siebie pokazać skruchy i starania, zanim zrobi z siebie alfę i omegę. Jak dla mnie każdy powinien startować na równi i dopiero weryfikacja ,uczciwa w czasie służby, powinna skutkować wysłaniem do szkoły oficerskiej/aspiranckiej. Wiem że ta weryfikacja jest jednak niemożliwa przy obecnym nepotyzmie w polityce a tym samym w służbach.