Witam... długi czas mnie nie było ale.... czasem zastanawiam się skąd pytania i wypowiedzi co niektórych.... Po pierwsze, to co da szkolenie aspirantów, skoro nich ma dla nich etatów? Komendant ma jakąś wizję kadrową, zakładamy ,że jest myślący i ma, tworzy bufor, bo zgodzimy się,że teoria a praktyka nie zawsze idą w parze. Jedni łapią doświadczenie od innych , po pewnym czasie awansują, i koło się kręci. Zgodzę się z tym ,że ostatnie zmiany w przepisie kwalifikacyjnym zabierają sporo podoficerom, ale może "wyczekiwane" podwyżki jakoś to wyrównają. Z tego co słyszałem, może ktoś mnie poprawi, u nas nie jest źle (szukam pozytywów :-)) np . w wojsku , aby iść na szkolenie na wyższy korpus trzeba znależć sobie wolny etat... nie mam pewność czy nadal ale jednak... Jeśli u nas system motywacyjny byłby prawidłowy, nie widzę przeszkód aby ludzie szkolili się na własną ręke, ale nie w obecnej rzeczywistości, od razu byłyby pytania, dlaczego on ma wyższy dodatek, dlaczego ma wyższą nagrodę. nie widze przeszkód by gość na niższej grupie brał większą kase ode mnie , za to że jest wykształcony, ma większe obowiązki i wiedze w jakiejś dziedzinie....
I na koniec niestety brutalna prawda, środki finansowe, skąd na to kase? Problemy ostatnio stwarza awans w stopniu , a co dopiero w grupie, czy u was , jasno wiecie na co poszła ta "reszta" z ostatnich podwyżek?