kamo- nie pisałem, że SGSP jest jedyną słuszną szkołą pożarniczą! Wg mnie jest jedyną , chociaż z programem nie do końca wzorowym, kształcącą strażaków, pchor. i aspirantów na stanowiska oficerskie.
Siema- muszę się z tobą w części zgodzić!! faktycznie nie dokonywałem obliczeń wytrzymałości belek, matematyka też mi chyba nie pomogła (chociaż niektórzy nie potrafią po akcji zliczyć ilości samochodów, zuzytej wody itp. to Ci tak nieszczęśliwi przez los
). Co do chemii- bardzo mi się przydała i przydaje- no ale Tobie nie ma co udawadniać, że i tobie chemia jest potrzebna. Nie pierdzieliłem też, że po ukończeniu SGSP stałem się kozakiem na podziale. Napewno byłem lepiej przygotowany do pracy niż aspirant. Kozaczyli to faktycznie Ci, którzy pracowali na podziale, rok może dwa więcej ode mnie. To byli dopiero pępki świata. Tylko jak zajechali do wypadku cysterny (tak mi się właśnie kojarzy początek pracy) i lała się z niej ropa, a obok palił się samochód osobowy to wówczas pytali się tego młokosa, plecaka, niedouczonego itp. oficera po SGSP co robić.
Jeszcze raz powtórze- SGSP nie jest idealną szkołą kształcącą oficerów, ale i tak bardziej właściwą niż zestaw szkoła aspirantów i inżynierka na "łopatologii" (porównuję tu młodego aspiranta, nie takiego z 15 letnim stażem na podziale).