Po tych niusach myślę, że mało absolwentów sgsp dziennej zapisze się do związków. Maks dla aspirantów w postaci dowódcy sekcji był jedynym sensownym motywatorem do przyjmowania podchorążych. Jest problem z pracą dla wielu osób, po sgsp. Ludzie szukają roboty nawet 200 km od miejsca zamieszkania i słyszą te same bajki. Komendant szkoły oburzony, że jak to możliwe? Ano takie realia, cwany komendant zrobi nabór i za te pieniądze przyjmie dwóch stażystów... Tylko pomorskie (zach. pomorskie też) jest w stanie przyjąć oficerów bez problemów. Tłumaczenia są te same, czyli brak wolnych miejsc, albo, że boję się, że zajmiesz moje miejsce itd... Absolwent dziennej sgsp nie ma szans z aspirantem z wyższym i gwiazdkami, bo ten musi mieć stanowisko. Aspirant na zaocznej sgsp też jest lepszy, bo ma staż już (od przyszłego roku podobno do 200 ma wzrosnąc liczba miejsc na ibp zaocznym dla funkcjonariuszy). Tłumaczcie młodym kolegom, że nie ma sensu iść do sgsp i męczyć się z maturą, a potem kilka lat studiów skoro nie ma gdzie pracować... Dobrze, że KM PSP z Łodzi i Warszawy przyjęły w sumie około 20 osób, bo inaczej byłyby jeszcze większe problemy...