Witam wszystkich
Czytam posty związane z jakże ciężką pracą w PSP i przestaje wierzyć, iż jest dla nas ratunek.
Panowie i Panie gdzie wy pracujecie/służycie?
Gdy przychodziłem służyć do PSP w 93 roku dla jasności ( z ulicy po kolei podstawowy / podoficerski / aspirantka/sgsp na podziale przepracowałem 16 lat) to nie bardzo wiedziałem gdzie idę i na co się piszę.
Pierwszego dnia na służbie ( młody wystraszony) po prostu nie wiedziałem, co się dzieje.
Krótki opis: zmiana służby ( popatrzyłem coś kazali wytrzeć coś przynieść) następnie śniadanie + kawa zeszło do około 9 zeszliśmy na dół ćwiczenie założenie jakiś konspekt pokręciliśmy się na garażach / znów kawa / i tak zeszło do obiadu.
Naprawdę nie mogłem załapać, o co w tym chodzi ( wcześniej pracowałem u ojca w firmie a potem w dużej prywatnej firmie montującej urządzenia chłodnicze) myślałem, iż traktują mnie ulgowo czy coś w tym rodzaju. Dopiero po południu przyszedł dowódca i powiedział, iż jest do rozwalenia jakaś ściana ( wtedy to pomyślałem, iż zaczęło się). Młody i wystraszony siedziałem i słuchałem jak d-ca zmiany nakreślał starszym kolegom, dlaczego należy to zrobić, jaki jest cel, dlaczego właśnie oni a nie inni ( obiektywnie należy przyznać, iż d-ca zmiany nie bardzo był wstanie udźwignąć temat kierowania zmianą) w każdym bądź razie stanęło na tym, iż to ja wykonam to trudne zadanie.
Proszę uwierzcie mi zajęło to około 45 minut mniej więcej tyle pocił się d-ca zmiany na stołówce tłumacząc, dlaczego to my mamy to zrobić.
Panowie pracowałem kilkanaście lat na prywacie swojej, obcych na zachodzie Europy i w kraj i nigdzie nie było tak jak w straży czasami myślałem sobie, iż jest to niemożliwe i kiedyś musi „pierdolnąć” ktoś to zauważy. Minęło kilkanaście lat a w PSP jest tak samo nadal się narzeka na tą odrobinę pracy ( obiektywnie 30 minut do 1 h dziennie), którą poza służbą mamy do wykonania.
Ktoś wspomniał powyżej ratowników medycznych jestem nim robiłem na karetkach średnio 15 – 20 wyjazdów na dobę pokaż mi jednostkę PSP, która tak ma średnio codziennie. Wspominani byli kolejarze ( brat pracował w służbach ratunkowych kolei w Poznaniu wykonywali normalne prace w warsztacie taboru kolejowego a tylko na czas ćwiczeń i akcji byli zwalniani. Także te porównania to między bajki albo uczciwie przedstawiajcie sprawę.
Jestem jak to mówi większość młodych na jednostce już stary 21 lat służby, ( jaki stary mój ojciec ciągle pracuje) i podobno ich nie rozumiem. Ale jak zrozumieć kolegę, który mając 20 kilka lat mówi na testach sprawnościowych, iż nie zalicza ich, bo latka lecą lub 30 -40 minut prac gospodarczych to dla niego wysiłek nie do ogarnięcia.
Na koniec mała uwaga, jako dowódca nigdy bym nie pozwolił, aby ktoś po kimś mył gary itp., Ale co do reszty to d-ca zmiany decyduje, kto gdzie i co ma robić oczywiście w ramach przyzwoitości.
Może zastanówmy się czy ktoś z was, którzy pracowali gdzie indziej miał, choć raz kiedykolwiek tak „ciężko przepracowany dzień” w straży przez 24 h jak u prywaciarza prze 8 h.
Wiem, iż od razu pojawią się głosy, że nie chodziło o pracę, ale o zasady itd. i może racja, ale to forum nie jest zamknięte czytają to także inni normalnie pracujący i zapewne w 100 procentach popierają wasze postulaty, aby zapewnić nam ludzi do odgarniania śniegu i sprzątania JRG a może i nawet prasowania pościeli no chyba że kogoś to jednak wq….i i wreszcie wprowadzą OSP bo naprawdę wiele już nas nie różni.
Pozdrawiam wszystkich