Zero-11 lawirujesz by coś zabezpieczać musi być najpierw zagrożone – wróć do podstaw rozwoju pożaru . Tanio 4 litry wody to przelicz to razy koszt zakupu urządzenia i smród jaki pozostaje po środku pianotwórczym . Był Ifex , Cobra , CAFS ale nic nie zastąpiło rzetelnej taktyki . Ostatnim wynalazkiem który trwale zrewolucjonizował taktykę gaszenia pożarów były prądownice typu Turbo i wysokie ciśnienie . Tam CAFS by nie pomógł jak i twoje lance . Najpierw trzeba to mieć, a potem trzeba umieć stosować . Jak nie umieli poradzić sobie wodą nie poradzą sobie CAFS . Wydaje mi się że najpierw nauczmy się stosować to co powszechne
madmax29 - no niekoniecznie jestem przekonany że fizycznie pożar tak spacerował .
Według mnie było tak .
Intensywny pożar w całej objętości pomieszczenia kuchni .
Produkty spalania migrują na poddasze ale ich ilość jest tak duża że również wydostają się oknami na parterze . Po przygaszeniu pożaru przez mieszkańców – dużo na takie pomieszczenia nie potrzeba zmniejsza się ilość gazów pożarowych i migrują one już tylko w górę klatką schodową, dlatego znika dym w oknach na parterze. Skutecznie zapobiega to rozgorzeniu na parterze .
W szczycie budynku jest jednak nadal zgromadzona bardzo duża ilość ciepła . Po białym/szarym dymie widać że trwa tam proces pirolizy i wzbogacania mieszanki . Temperatura musiała być tam wysoka bo odpadł tynk z ścian , a podłoga niekoniecznie się paliła , bardziej z uwagi na temperaturę była poddana pirolizie .
Pytanie czy jest tam źródło zapłonu - może z klatki schodowej , czy zapłon powstaje z uwagi na przekroczenie parametrów granicznych dymu .
Momentem krytycznym jest moment dojazdu pierwszego zastępu – mieli minutę do przepalenia dachu w szczycie i słabe szanse by coś z tym zrobić . Szczególnie że nie wysiedli w AODO na plecach , nie mają szybkiego natarcia itd. A więc nie mają możliwości schłodzenia gazów w szczycie nad klatką schodową .
Wbrew dziwnej teorii @zero-11 przepalenie dachu jest dobrodziejstwem dla rozwoju tego pożaru , a nie tragedią przy tej organizacji akcji. Następuje ujście ciepła i gazów pożarowych , same płomienie to drobiazg . Gdyby dach był by szczelny mogło by się skończyć językami ognia z dużych okien w szczycie i doszczętnym spaleniem wyposażenia .
Problemem jest że poddasze w szczycie składa się z 3 części . Czyli zostają dwa boczne pomieszczenia które można jeszcze próbować uratować choć piroliza i powodujące w jej wyniku zniszczenia tam już trwają . Trzeba by się teraz odnieść do tego jaki jest dostęp do tych pomieszczeń i jak odbywa się tam zasysanie powietrza , jaka jest konstrukcja stropu pomiędzy pomieszczeniami a szczytem itd. . Gdyby strop był z desek i trzciny jak się często zdarza w takich domach można by użyć lancy , ale z głowicą do ataku a nie „nadzoru”
Głównym celem jest na początku przy takich pożarach schłodzić gazy pożarowe, które naturalnie gromadzą się najwyżej , potem je usunąć . Potrzeba do tego nie dużo wody i jedna skuteczna rota.
Mogę pokazać zdjęcia np. z pożaru stolarni z stropem drewnianym poddanym pirolizie i zapłonowi gazów pożarowych gdzie jedna rota wspomagana wentylatorem poradziła sobie z powierzchnią 500 m2 w kilka minut i nigdzie strop nie uległ przepaleniu .
Kwestia wiedzy, skupienia się na priorytetach i umiejętności ratowników. Bez lanc czy CAFS .