Tak jak napisał Levy - nasadka, próba zaatakowania od drzwi balkonowych (z której ogień po chwili zaczął wychodzić) - właśnie tam był ewidentnie największy kocioł. Na dole też chyba już się paliło, na lewo od wejścia widać mocno okopcone okno, przez które później wprowadzona jest linia.
Generalnie trochę chaos, plątanina odcinków. Jeśli chodzi o nieodłączenie prądu - w tym przypadku faktycznie mogło być to ciężkie, a że kabel się przepali, było kwestią czasu. Dlatego na linii jego ewentualnego spadania po przepaleniu nie powinno być nikogo. Chociaż nie wiadomo, może energetyka w międzyczasie odłączyła ten odcinek na podstacji. Gaz - obstawiam, że na elewacji była skrzynka, której otwarcie i zamknięcie zaworu nie jest problemem.
Jestem przeciwnikiem lania wody na pałę na dach, pod którym "coś się pali", ale w tym przypadku miałoby to jednak sens - ochłodziłoby go + trochę wody dostałoby się do środka przez wypalone dziury. Nawet pokusiłbym się o podanie prądu piany ciężkiej (z turbojeta) w miejsca wychodzenia płomieni z dachu. Kwestia załączenia dozownika środka dosłownie na chwilę. Jednocześnie z tym działania od wewnątrz (balkon!!), stopniowe podchodzenie do źródła pożaru.
ps. pierwszy zastęp skupił się na działaniach wewnętrznych - może dostali informację o osobie uwięzionej w środku? Chociaż bardziej widzę bezradność.