Ale ja przepraszam bardzo - kto i co chce tu interpretować? Chyba że w tej gminie też czytać nie umieją. To był przede wszystkim strażak, który miał wypadek w czasie akcji i jako taki podlega ubezpieczeniu, ma prawo do stosownych świadczeń etc.
Nie możesz interpretować tego że to był przede wszystkim strażak. Przede wszystkim to ten kolega to był w pracy. I jest traktowany jako pracownik. Zapewne w ewidencji czasu pracy widnieje że był w pracy.
Rozpatrywanie zdarzenia zacząć trzeba od tego w jakich okolicznościach zdarzył się wypadek. Co on robił w czasie kiedy przydażyła mu się krzywda. Czy obsługiwał pojazd czy też robił coś ponad to. To jest istotne.
Dalej trzeba zacząć od zakresu obowiązków. Jeśli w zakresie obowiązków był zapis że jest kierowcą wozu strażackiego i bierze udział w działaniach ratowniczych to w tym wypadku zespół powypadkowy powinien uznać że zaistniałe zdarzenie miało związek z pracą bo wydarzyło się zgodnie z zakresem obowiązków tej osoby.
Jeśli ma w zakresie obowiązków tylko zapis, że jest kierowcą a nie ma zapisu nic o działaniach ratowniczych to już zaczynają się schody. Dlatego tak ważne jest to co on robił. Trzeba znaleźć związek z pracą. Jesli nie będzie związku z pracą to kicha. Wiecej, jako pracownik może zostać pociągnięty do odpowiedzialności za wykonywanie czynności nie zwiazanych z pracą. Co nie znaczy że wszystko stracone.
Opisz bardziej szczegółowo zdarzenie a coś spróbuję poradzić.
... aczkolwiek dla ich własnego dobra lepiej by było gdyby uznali że w pracy jednak nie był, bo "wypadki w pracy" to podstawa do kolejnych roszczeń. Nigdzie nie jest napisane przecież że uznanie wypadku za "strażacki" zwalnia z czegoś w stosunku do pracownika i odwrotnie.
Dla poszkodowanego lepiej by było, żeby uznali zdarzenie za wypadek przy pracy. Dlaczego? Bo ma 100 % chorobowego. Gdy będzie to wypadek strażaka będzie to tylko 80 %. Ewentualne odszkodowanie będzie w takiej samej wysokości. Oczywiście przyjmuję tutaj, że nie miało miejsca rażące niedbalstwo lub wina umyślna poszkodowanego.