a robn
"ocena ryzyka
zawodowego - ochotnik nie jest zawodowym strażakiem (chyba że pracuje w PSP i działa w OSP
).
jest to praca bo ma wszelkie znamiona: umowa, przeszkolenie, wynagrodzenie (ekwiwalent - niezależnie od tego czy jest pobierany czy nie), czas pracy, itp...).
- Umowa ale jaka - nie jest to ani umowa o pracę, o dzieło, zlecenie... w zasadzie to nie wiem co miałeś na myśli pisząc umowa - ja niczego takiego nie podpisywałem.
- Przeszkolenie - strażacy OSP mają kursy, jedyne szkolenie jakie przechodzą to BHP przy zapisywaniu się do straży.
- Wynagrodzenie- ekwiwalent to nie jest wynagrodzenie, ale pomijając ten fakt to czy są opłacane składki, a co za tym idzie czy będzie z tego tytułu emerytura?
- Czas pracy - OSP to nie praca, ale pomijając to:w jakim wymiarze jest ta "niby praca"? 1/4, 1/2, 3/4, pełny etat? Co z nadgodzinami? I jak wyliczyć należny urlop?
Dla jasności: ja też jestem zdania, że należałoby stworzyć takie dokumenty dla OSP, wykonujemy kawał dobrej roboty (roboty nie w sensie praca
), często tej najgorszej, często też poświęcamy własne zdrowie kosztem pieniędzy (bo $ to jest to czego brakuje chyba w każdej OSP) i jesteśmy narażeni na te same niebezpieczeństwa co strażacy PSP, ale na dzień dzisiejszy sytuacja wygląda tak, że oceny ryzyka zawodowego nie wykonuje się dla OSP, chyba że niejako dla zabawy i wiedzy własnej.
Szkolenia okresowe - byłaby to bardzo dobra rzecz, pojawiłby się jednak - wg mnie- problem podobny do aktualnego z kursami: PSP organizuje kursy zaczynające się wczesnym popołudniem i jakbym poszedł do szefa i powiedział mu, że chcę się przez cały tydzień urywać z roboty bo mam kurs to albo zabiłby mnie śmiechem, albo wywalił z biura komentując (w słowach wielce nieparlamentarnych) co o tym myśli.
Wracając do oceny ryzyka to tak jak napisałeś: 3 główne stanowiska: d-ca, ratownik, kierowca, a dla stanowisk "poza działaniami rat.-gaś." praca biurowa (kompjutery, tel. i tp.).