Akcja nie trwała 15 min, a przeciągała się już na parę godzin. Cały czas były podejmowane zapewne próby wyciągnięcia siłowego samochodu z błota, bez odkopania go (co widać, że nikt łopatą porządnie nie ruszył - jakby podwozie karetki nie było już wryte w ziemię, to wystarczyła by już niewielka siła, żeby go z błota wyciągnąć) a ciągnik był już krzykiem desperacji KDR, a nie bodźcem na obraźliwe słowa.
Samochód ma wyjechać na kołach a nie ciągnąć go po błocie jak sanie !Proste.
Piszecie, że być może załoga karetki wymuszała na strażakach działania,twierdząc że to ich zakichany obowiązek. Być może tak było, ale tutaj na miejscu KDR-a trzeba było swoją robotę zrobić, zgłosić przełożonym ten fakt dziadowskiego podejścia Pogotowia do strażaków i niech oni to wyjaśniają. A tak w obliczu mediów to straż jest be, a nie Pogotowie.
Z drugiej strony nie dziwię się dyrektorowi karetki, że odmówił - widziałem już w akcji przypadkowych traktorzystów.
Kończyło się to dzikim szarpaniem ciągnikiem pojazdu, który zakopał się, urwanie elementów pojazdu, nie wspominając o pękniętych linach.
A żeby było śmieszniej cały czas powtarzało mu się żeby ruszał powoli i równomiernie przykładał siłę.
Kolejna sprawa to osobiście wolę mało miasteczkowe podejście strażaków do ludzi. To jest moje środowisko, mój teren, znam tych ludzi, znam instytucje, wiem o sprawach finansowania na lokalnym rynku - a co najważniejsze nie czuje się wykorzystywany przez ludzi -za to otrzymuje pensję.
I niech nikt mi nie wmawia, że daję się wykorzystywać i nie znam przepisów, do czego jest powołana straż pożarna.
Te parę dziwacznych wyjazdów w miesiącu na pewno nie zmienia nic w gotowości operacyjnej powiatu, a wdzięczność i szacunek ludzi na które tak ciężko pracujemy marnotrawione są przez strażaków, którzy nigdy nie powinni znaleźć się w naszych szeregach.
Pozdrawiam