Przeczytałem dziś taką informację, co o tym sądzicie. Oczywiście używanie ODO przy pożarach każdego samochodu jest wskazane, a nawet jest obowiązkiem, tutaj jest naprawdę inna sytuacja..
Pożar auta z nową klimą: ewakuacja
terenu?
W najdłuższym w Polsce tunelu drogowym zapalił się samochód Citroën C4 Picasso.
Przyjechała straż i ugasiła pożar. Gdyby to był nowszy model C4 Picasso – ten, który właśnie
wszedł do sprzedaży – należałoby błyskawicznie ewakuować teren i liczyć się z tym, że będą
ofiary!
Zwykły strój ochronny to za mało! W przypadku
pożaru czynnika R-1234yf (HFO-1234yf) ratownicy muszą być wyposażeni w pełne stroje z
izolowanym aparatem oddechowym!
Bardzo dobre środki chłodnicze jak np. propan nie są (przynajmniej oficjalnie) używane do
napełniania klimatyzacji w samochodach. Powód? Propan, choć nietoksyczny, jest skrajnie
łatwopalny. Jego temperatura samozapłonu to 470°C.
Nowy środek chłodniczy R-1234yf, którego stosowanie wymusza na producentach aut
Komisja Europejska, ma temperaturę samozapłonu 405°C. Producent środka – firma
Honeywell – opisuje go w karcie charakterystyki jako środek „skrajnie łatwopalny”. W
dodatku, jeśli się już zapali –w przeciwieństwie do propanu i innych dostępnych gazów
chłodniczych – nowy czynnik chłodniczy zamienia się w skrajnie toksyczne substancje, m.in.
fluorowodór. To kłopot – choćby dla strażaków. Jeśli do gaszenia płonącego samochodu
wyposażonego w klimatyzację wypełnioną nowym czynnikiem podejdą w taki sam sposób
jak do normalnego auta, mogą zginąć. Wraz z nimi – także inne osoby, które przypadkowo
znajdą się w pobliżu.
„Postępowanie w przypadku pożaru: produkt skrajnie łatwopalny. Szczególne zagrożenie ze
strony korozyjnych produktów spalania i rozkładu –w przypadku pożaru mogą się tworzyć
niebezpieczne produkty rozkładu, takie jak tlenek węgla, halogenowodory, halidokarbonyle,
produkty pirolizy zawierające fluorki (...). Informacje dla straży pożarnej: stosować pełny
ubiór ochronny i izolowany aparat oddechowy. W przypadku pożaru ewakuować teren (...).
Postępowanie w przypadku niezamierzonego uwolnienia do środowiska: stosować pełny
ubiór ochronny i izolowa-
Producent ostrzega
ny aparat oddechowy. Nie dopuścić do zbliżania się ludzi do wycieku (rozsypania) od strony
nawietrznej. Zapewnić wentylację (...). Nie dopuścić do przedostania się produktu do
kanalizacji (...). Powiadomić odpowiedzialne władze w przypadku wycieku gazu lub
przedostania się do cieków wodnych, gleby lub kanalizacji. Zwrócić uwagę na
przemieszczanie się gazu z kierunkiem wiatru, zwłaszcza przy gruncie (cięższy od
powietrza)”.
To nie jest instrukcja dla jednostek wojskowych przechowujących broń chemiczną masowego
rażenia. To karta charakterystyki produktu – czynnika chłodzącego do układów klimatyzacji,
który trafił już na rynek – wydana przez jego producenta, zgodnie z obowiązującym prawem.
Nowy czynnik mają pod maską niektóre popularne samochody, które w ubiegłym i w tym
roku zostały homologowane jako nowe modele. Ten produkt stosują m.in.: Kia (cee’d,
Sorento), Hyundai (na po-
Czym grozi kontakt z fluorowodorem?
Fluorowodór nie jest składnikiem nowego czynnika chłodniczego R-1234yf – wydziela się
dopiero podczas jego spalania. Jest to substancja silnie toksyczna, niezależnie od postaci. W
zależności od stężenia fluorowodoru ślady oparzeń pojawiają się od razu lub dopiero po kilku
godzinach – substancja ta przenika początkowo bezboleśnie przez skórę, atakując kości.
Minimalne stężenia fluorowodoru są rakotwórcze, większe powodują śmierć w ciągu kilku
godzin. czątku i30, obecnie już wszystkie modele), Citroën (nowy, tegoroczny model C4
Picasso) i inne marki.
Skrajnie łatwopalny
Nowy czynnik do układów klimatyzacji na szerszą skalę zaczął być używany w ubiegłym
roku. O ile jeszcze rok temu koncerny motoryzacyjne nie musiały go stosować (obowiązek
jego wprowadzenia przesunięto z uwagi na ograniczoną dostępność), to już w tym roku nie
ma przebacz. Stosowanie R-1234yf (z powodów środowiskowych – dopóki nie płonie, jest
niegroźny także dla środowiska) jest nie tylko obowiązkiem, lecz także kartą przetargową i
bronią w walce konkurencyjnej pomiędzy krajami. Od kilku tygodni we Francji nie ma
możliwości rejestracji nowych modeli Mercedesa (m.in. klasy A) pod pretekstem
niespełniania przez to auto przepisów unijnych. Mercedes bowiem z promotora nowej
substancji opracowanej przez firmy Honeywell i DuPont zmienił się w jej największego
oponenta. Wyprodukowane i sprzedane samochody wezwał do serwisów, dostosował do
wcześniej używanego gazu i zapowiedział, że ze względu na zagrożenie pożarem nie będzie
stosował nowego czynnika. Na marginesie: również Toyota wycofała się z używania R-
1234yf, ale z powodu braku nowych modeli i tego, że nie afiszuje się ze swoim stanowiskiem,
nie ryzykuje zbyt wiele. W każdym razie Mercedes wykonał własne testy i okazało się, że
preparat może się zapalić w razie wypadku, a jeśli już do tego dojdzie, z czynnika wydziela
się skrajnie niebezpieczny toksyczny fluorowodór. Dla człowieka nawet niewielka dawka tej
substancji jest śmiertelna.
Skrajnie drogi
O ile w przypadku klimatyzacji starego typu, która się rozszczelni, naprawa nie musi być
droga (samo nabicie środka chłodzącego kosztuje 150 – 200 zł, a wiele warsztatów stosuje
ceny ryczałtowe, tzn. nie bierze pod uwagę pojemności układu), to już w przypadku
klimatyzacji nowego typu, z czynnikiem R-1234yf, koszt samego napełnienia układu w aucie
klasy kompaktowej to 1400 zł! Nie może być inaczej, skoro cena dotąd używanej chemii to
ok. 340 zł za 12 kg, a nowej (cena dla warsztatu) – 4920 zł za 5 kg! Średniej wielkości układ
klimatyzacji mieści nawet kilogram gazu. Jeśli ktoś liczy, że z czasem cena spadnie, może się
rozczarować. Jedynym obecnie producentem tej substancji jest Honeywell. Firma nie ma więc
powodu obniżać ceny. Ma natomiast powody, by walczyć o utrzymanie obowiązku
stosowania nowego czynnika. Stawką jest mniej więcej miliard dolarów rocznie – tyle zarobi
jego producent, gdy obowiązek używania R-1234yf zostanie skutecznie wprowadzony w
życie.
Wyolbrzymione zagrożenie?
Spór pomiędzy Mercedesem, wspieranym m.in. przez VW, a firmą Honeywell, popieraną
przez Komisję Europejską, dotyczy kwestii, czy w razie wypadku czynnik R-1234yf
spowoduje pożar, czy też nie. Mercedes twierdzi, że to możliwe – szczególnie w ciasno
upakowanym przedziale silnikowym, gdzie gaz z rozerwanego przewodu może pojawić się w
okolicy turbosprężarki. Honeywell dowodzi, że branża motoryzacyjna zna temat od lat,
wykonano szereg testów i wcześniej producenci (w tym Mercedes) nie zgłaszali obaw.
Tymczasem nikt nie mówi głośno tego, co najważniejsze: niezależnie od tego, czy gaz R-
1234yf może być źródłem pożaru czy też nie, samochody i tak się zapalają. Do zapłonu może
dojść z powodu zwarcia instalacji elektrycznej, wycieku paliwa lub z powodu podpalenia.
Największym problemem jest to, co powstaje w wyniku spalania tego produktu: fluorowodór
i inne toksyczne substancje. Przenikają one z łatwością (i bezboleśnie!) przez skórę,
rozpuszczają kości. W przemyśle fluorowodór używany jest np. do wytrawiania szkła (łatwo
je rozpuszcza).
Straż pożarna dowiaduje się... z prasy
Rzecznik prasowy Państwowej Straży Pożarnej Paweł Frątczak ubolewa, że producenci
samochodów nie informują strażaków o stosowaniu niebezpiecznych substancji w swoich
produktach. „Nie chodzi o to, by się bać, tylko by znać zagrożenie. To samo dotyczy
użytkowników: powinni wiedzieć, jak się zachować, by unikać niebezpiecznych sytuacji”.
W przypadku R-1234yf żaden producent samochodu do tej pory nie dał znać oficjalnie straży,
że w razie pożaru tego czy innego modelu auta ratownicy powinni przedsięwziąć szczególne
środki ostrożności. Więcej: wśród strażaków, których zapytaliśmy o procedury związane z
czynnikiem R-1234yf, nie znaleźliśmy osób, które znałyby temat i jednocześnie miały
opracowane procedury działania. Tymczasem w Niemczech straże pożarne domagają się
wyraźnego oznakowania samochodów wyposażonych w klimatyzacje wypełnione nowym
czynnikiem. Nawet mała, ale wyraźna naklejka mogłaby ostrzec przed zagrożeniem.
Jeśli myślicie, że pożary aut zdarzają się rzadko i że strażacy spędzają czas na piciu kawy czy
też ćwiczeniu reagowania w razie mało prawdopodobnych zagrożeń, to jesteście w błędzie.
Samochody osobowe, autobusy i ciężarówki palą się codziennie! W Niemczech rocznie
dochodzi do 40 tys. pożarów aut. Same firmy ubezpieczeniowe w 2010 roku wypłaciły 15
520 odszkodowań za spalone samochody, a przecież tylko niektóre z nich są ubezpieczane –
paradoksalnie, głównie te nowsze. We Francji, gdzie palenie samochodów to „sport
narodowy”, tylko w noc sylwestrową 2008/09 spłonęło 1147 aut! Zwykle podczas jednej fali
zamieszek, które co jakiś czas przetaczają się przez ten kraj, płonie ponad 1000 samochodów.
W Polsce też zdarzają się podpalenia – np. w Warszawie było kilka serii podpaleń w ciągu
ostatnich miesięcy. Samochody zapalają się też z powodu usterek technicznych. Płoną
również autobusy miejskie. One też coraz częściej mają klimatyzację.
Pali się – nie czekaj, uciekaj!
W przypadku zwykłego pożaru auta w warszawskim tunelu strażacy mają na sobie ciężki strój
ochronny, ale po pierwsze – niepełny, a po drugie – bez aparatów oddechowych. Gdyby
płonący citroën był najnowszym modelem, dla strażaków i osób, które były w pobliżu,
mogłoby się to skończyć tragicznie. Niestety, stosowanie choćby tylko w niektórych
samochodach substancji, która w trakcie spalania wydziela toksyczne związki, sprawia, że
bezpieczeństwo służb ratowniczych wymaga całkowitej zmiany procedur. Gdy straż dostaje
wezwanie do pożaru auta, nie wie, co ma ono pod maską. Nawet gdyby wokół nie było
zadymienia, to i tak znaczek „R-1234yf” znajduje się pod maską – na miniaturowej naklejce,
której nie widać. Czy do pożaru każdego samochodu straż pożarna będzie jeździć z aparatami
tlenowymi iw pełnych ubiorach ochronnych, czy też strażacy za każdym razem będą
ryzykować życie?
W Polsce każdy samochód powinien być wyposażony w gaśnicę i nie powinniśmy się
wzbraniać przed jej użyciem. Mając jednak świadomość, że w płonącym samochodzie
znajduje się czynnik R-1234yf, żaden rozsądny człowiek nie powinien się do niego zbliżać, a
już na pewno nie pod wiatr! To zasadnicza różnica w porównaniu z sytuacją, jaką mamy
dzisiaj: auta palą się powoli, nie wybuchają jak na filmach i zwykle jest sporo czasu, by
podjąć próbę ugaszenia pożaru przynajmniej w zarodku. W przypadku R-1234yf jest inaczej:
pasażerowie i kierowca feralnego auta powinni się z niego ewakuować i uciekać jak najdalej.
Ratownicy zaś, jeśli nie mają strojów ochronnych, nie powinni się do niego zbliżać.
Do pierwszej tragedii
Nie tylko Francuzi – fani płonących aut – powinni zastanowić się, czy propagowanie
samochodów z potencjalnie śmiercionośną substancją w układzie klimatyzacji to dobry
pomysł. Jeśli tak, to należy zadać sobie kilka pytań: czy dane zawarte w karcie
charakterystyki nowego czynnika to lipa i nie należy sobie zawracać nimi głowy, czy też
należy potraktować je poważnie? Jeśli tak, to czy straże pożarne w przypadku każdego pożaru
auta powinny wyjeżdżać uzbrojone jak do gaszenia fabryki niebezpiecznych substancji
chemicznych? A może każdy samochód, który ma pod maską R-1234yf, powinien być
wyraźnie oznakowany? Już niedługo tych samochodów będzie naprawdę dużo i prędzej czy
później któryś się zapali.
W Niemczech Federalny Urząd Transportu przeprowadził serię testów, które miały przynieść
odpowiedź na pytanie: czy R-1234yf jest bezpieczny, czy też nie. Gdyby okazał się
niebezpieczny, już teraz trzeba by go wycofać z rynku. Z pierwszych wyników cieszą się obie
strony: Mercedes i Honeywell. Urząd stwierdził, że zagrożenie pożarem ze strony R-1234yf
rzeczywiście istnieje, ale należy przeprowadzić dalsze testy. A zatem użytkownik auta musi
pogodzić się z dodatkowym ryzykiem. Czy jest to ryzyko, na które nas stać?
Trzeba wiedzieć
Rzecznik straży, st. bryg. mgr PAWEŁ FRĄTCZAK:
Do tej pory żaden z producentów samochodów nie pofatygował się, by poinformować nas o
zagrożeniach związanych z owym czynnikiem chłodniczym, co zdarzało się w przeszłości
przy okazji wprowadzania innych nowych rozwiązań. Nie chodzi o to, by się bać, tylko o to,
by wiedzieć, jak postępować w sytuacji zagrożenia. Również użytkownicy samochodów
powinni mieć stosowną wiedzę. Znając jednak problem z nieoficjalnych źródeł, przeszkolimy
strażaków na tę okoliczność. Pozostaje kwestia, co z innymi służbami ratowniczymi.