Jeśli wg. Ciebie basen jest wyznacznikiem tego, czy ktoś ma "jaja", to ja w ten sam sposób mogę stwierdzić, że dalsza dyskusja z Tobą nie ma sensu
To ja byłem na basenie może z 5 razy w życiu, i co w związku z tym? Nie ciągnęło mnie do pływania, za to ciągnęło mnie do jazdy na akcje z OSP, jazdy na rowerze (ponad 3000km w sezonie), biegania po lesie, grania w piłkę z kumplami pod domami. Na najbliższy basen miałem 25km, a miałem tyle oleju w głowie, że po pewnej sytuacji z dzieciństwa samemu nie wchodzić do rzek i jezior. Może dzięki temu teraz żyję i mogę sam się nauczyć pływać.
Dla mnie facetem z jajami jest ten, kto postawi sobie cel, i mimo fatalnych doświadczeń z dzieciństwa (topiłem się jak miałem 11lat) przełamie się i pokaże, że wcale nie jest gorszy.
Sukcesem jest dla mnie fakt, że po dwóch godzinnych wizytach na basenie przepływam już jego połowę (bez trenera).
Porażką nazwałbym raczej opinie podobne do powyższej
EOT. Czy ktoś, tak jak ja nie złożył jeszcze podania, czy wszyscy zapobiegawczo już dawno wysłali?