W swojej OSP nie miałem jakiś tam mocno stresujących sytuacji. Niemniej jednak zawsze jak zawyje syrena, to adrenalina się pojawia.
Najbardziej stresujące są zdarzenia z bezpośrednio poszkodowanymi ludźmi. Ale jakoś dziwnie człowiek w obliczu takiej sytuacji, staje się jeszcze bardziej opanowany niż zwykle. Po trudnej akcji przychodzi czas kiedy człowiek się zastanawia co zrobił dobrze, a co mógł zrobić lepiej. Ale takie zastanowienia najlepiej zostawić zaraz po akcji, tak jak pisze REEN - przy piwku w świetlicy.