Zawsze się rozciągam przed bieganiem, nazwijmy to "statycznie", tj. mięśnie rozciągam w sposób jednostajny, bez nagłych naciągnięć.
Wcześniej ze względu na tragiczne warunki pogodowe biegałem na bieżni stacjonarnej, jak tylko pogoda się poprawiła przeniosłem się na dwór. Po asfalcie biegam na prawdę rzadko, jakby policzyć to może 2-3 dni w miesiącu.
Buty amortyzowane, można je podciągnąć pod biegówki.
Już nie biegam prawie że od tygodnia, ale za 2 tygodnie zawody i coś niecoś muszę pobiegać. Przy czym staram się na prawdę solidnie porozciągać mięśnie nóg, jednak efekty są raczej wymierne, bo ból (co prawda mniej intensywny, ale zawsze) nadal odczuwam...
W zeszłym roku też trochę biegałem, jednak takie problemy z mięśniami mam pierwszy raz. Nie miałem także żadnych urazów tej łydki czy w ogóle mięśni czy stawów.