Z ambu i bez tlenu. i co, zamierzał wentylować dymem i gazami pożarowymi?
Zdramatyzujmy sytuację:
O ile mi wiadomo, jednak mogę się mylić, nie prowadzi się działań z zakresu ratownictwa medycznego w strefie zagrożenia a uprzednio zwykle ewakuuje...
Jeśli sytuacja ma szczególny charakter np. budynek uległ uszkodzeniu a spod gruzów nie można szybko ewakuować poszkodowanego przy fakcie, że możliwa jest resuscytacja, to zabiegi RKO powinno się prowadzić przy założeniu, że wzbogacenie atmosfery O
2 w strefie zagrożenia nie spowoduje wybuchu oraz jest prowadzona z izolacją dróg oddechowych poszkodowanego. Najdogodniej byłoby użyć respiratora transportowego, który ograniczy emisję O
2 w strefie zagrożenia do przeciętnie 6 l / min. W przypadku worka samorozprężalnego może to być nawet 20 l / min..
Tutaj pojawia się pewna trudność: Jak w pełnym zabezpieczeniu, + warunki pożarowe tudzież zadymienie, ratownicy mogą rozpoznać NZK?
Pytanie refleksyjne: Czy powyższe czynniki zostały spełnione aby wprowadzić tam medyka bez pełnego zabezpieczenia? Z tego wynika kolejne: Czy była taka konieczność?