Autor Wątek: Alarm w sąsiedniej jednostce - czy zgłaszać chęć wyjazdu do MSK?  (Przeczytany 18999 razy)

Offline azirafal

  • Strażak Sam
  • *
  • Wiadomości: 449
Odp: Alarm w sąsiedniej jednostce - czy zgłaszać chęć wyjazdu do MSK?
« Odpowiedź #25 dnia: Marzec 03, 2013, 15:23:30 »
Dzwonienie za każdym razem gdy u sąsiadów wyje nie jest dobrym pomysłem. W zasadzie wyrządzi więcej szkody niż pożytku bo Dyspozytorzy będą uważali tych nagminnie dzwoniących za nadgorliwców no i w przypadku dużych akcji takie telefony tylko irytują. Więc po jakimś czasie może się okazać że już faktycznie taka jednostka będzie pomijana a to jest niestety błędne koło.
Jeśli takie sytuacje są nagminne to myślę że powinno się poprzez Komendanta Gminnego porozmawiać z Naczelnikiem Operacyjnej gdyż to on nadzoruję pracę M/PSK lub na spokojnie z 01. Taka rozmowa powinna się opierać o rzeczowe argumenty czyli to że mamy ludzi, szkolenia sprzęt itd. Równie ważne jest posiadanie sprawnego systemu alarmowania czyt. najczęściej Digitex. Niemniej jednak jeśli jednostka jest dobra i nie ma problemu ze współpracą to Dyspozytorzy takie jednostki wysyłają bardzo chętnie mając do nich zaufanie.

Poprawne dysponowanie polega na tym aby wysłać do zdarzenia najbliżej położoną jednostkę OSP, jeśli jest to jednostka spoza systemu to dosyła się również tą z KSRG, jak zdarzenie większe to oczywiście zastęp lub zastępy z PSP. Pamiętajcie również o tym że jednostki spoza systemu raczej nie wysyła się poza teren swojej gminy choć to na szczęście nie jest już tak rygorystycznie pilnowane bo ważniejsze jest jak najszybsze dotarcie do miejsca zdarzenia. Wszystko oczywiście zależy od rodzaju zdarzenia jakie wystąpiło.
Weźcie również pod uwagę to że M/PSK ma szerszy wgląd na to co się dzieje i w przypadku dużych akcji muszą zostać jednostki w zapasie, choćby dlatego aby mieć coś w przypadku wystąpienia innego zdarzenia (mamy duży pożar a trzeba zabezpieczyć się gdy np. wystąpi jakiś wypadek drogowy).
"Ktoś musi być ukarany za każde przestępstwo. Jeśli to sprawca, jest to szczęśliwy przypadek".
Lord Vetinari, Patrycjusz Ankh-Morpork

Offline MIKO

  • Global Moderator
  • *
  • Wiadomości: 4.300
Odp: Alarm w sąsiedniej jednostce - czy zgłaszać chęć wyjazdu do MSK?
« Odpowiedź #26 dnia: Marzec 03, 2013, 15:38:17 »
Ale  Panowie nie używajcie argumentów – czy coś k……… irytuje Dyżurnego, czy nie, bo potem jej w ogóle nie będzie dysponował . To nie jest zabawa i dobra wola Dyżurnego – to podobno jest profesjonalna formacja ratownicza.

 Podobnie w temacie zabezpieczenia rejonu jak słyszę takie bajki o szerszym spojrzeniu na sytuację to od razu mam scyzoryk otwarty w kieszeni. Też to usłyszałem przy tym samym pożarze w Krajkowie tym razem pytając dlaczego nie została w pierwszym rzucie zadysponowana tym razem również jednostka OSP X która była druga pod względem odległości. Odpowiedz bo zabezpieczała drogę z miejscowości S  do z Z   k…………..  na której jest jeden wypadek na pół roku . Pomijam że OSP X bez narzędzi i już tą drogę zabezpiecza OSP Y której również nie zadysponowano, a leży również przy tej trasie . Takie pierdolenie bajek ………………  dla dzieci w piaskownicy .

Nie wyślemy jednostek z kryterium czasu dojazdu bo będą zabezpieczać rejon lepiej niech dojadą te 30 km oddalone od tych 14 km .
A ty bujasz się na miejscu bez SIS ale kogo to k............... obchodzi przecież my nie jedziemy ratować a tylko bywać na akcjach

Offline azirafal

  • Strażak Sam
  • *
  • Wiadomości: 449
Odp: Alarm w sąsiedniej jednostce - czy zgłaszać chęć wyjazdu do MSK?
« Odpowiedź #27 dnia: Marzec 03, 2013, 15:42:33 »
A to już jest efekt końcowy tego co się dzieje ze służbami ratowniczymi, to pośredni efekt wprowadzania CPR itd., traktowania SK jako piąte koło u wozu i często obsadzanie SK ludźmi z przymusu itd., czy wymyślania procedur z księżyca ...

Przy normalnym podejściu do sprawy i poprawnym działaniu SK takie sytuacje nie mają miejsca.
"Ktoś musi być ukarany za każde przestępstwo. Jeśli to sprawca, jest to szczęśliwy przypadek".
Lord Vetinari, Patrycjusz Ankh-Morpork

Offline Marcin1986

  • Strażak Sam
  • *
  • Wiadomości: 486
Odp: Alarm w sąsiedniej jednostce - czy zgłaszać chęć wyjazdu do MSK?
« Odpowiedź #28 dnia: Marzec 03, 2013, 15:50:14 »
Namawianie do nadgorliwości wobec dyżurnych nie jest do końca super pomysłem ale czasem innego nie ma. Proszę mnie źle nie zrozumieć ale jak syrena wyje u sąsiadów a Wy biegniecie na łeb na szyję do jednostki i krzyczycie przez radio że jesteście gotowi to różnie może być odbierane a wszyscy są tylko ludźmi. Poza tym jest wiele niewiadomych a juz wyroki na dyżurnych się sypią. Skoro dysponują ksrg a nie ich to może ma to inne podłoże? może podpadli kiedyś? może brak kierowców?, moze jednostka kiepsko wyszkolona i może na alarmy często nie wyjeżdżali? Może do pożarów GLM-em ich nie chcą dysponować gdy maja tam blizej inne GBA/GCBA? nie znamy ukształtowania tych jednostek oraz wyposażenia itd. Ja ze swojego doświadczenia wiem, że dużo jednostek spoza systemu ( jak i moja) mają często wiecej wyjazdów niż KSRG, bo jesteśmy w bardzo istotnym punkcie powiatu, gdzie często coś się dzieje a 6 km w jedna i w drugą są PSP i KSRG a  my pośrodku. Wielkie osiedla , lasy i dwie drogi krajowe, do innych 4 miejscowości dojazd tylko od strony naszej jednostki/miejscowości więc i na  miejscu często jesteśmy jako pierwsi, jest sprzęt bardzo dobry na GBA( hydraulika,pompy AODO itd.) Są kierowcy i przeszkolenia a parę lat temu z GLM to tylko słyszeliśmy i widzieliśmy jak inne OSP i PSP w naszą okolicę jeżdżą... wiele trzeba pracy i czasu by wyrobić sobie dobrą opinię, bo starcić ją można w ciągu kilku minut...

Do kolegi z jednostki, która nie jest dysponowana. Róbcie zbiórki, i meldujcie ćwiczenia np. na boiskach czy pod remizą..niech wiedzą, ze się uczycie, ćwiczycie i jesteście aktywni... swoje wiem bo też podobne rzeczy przerabiałem przez kilka lat...
« Ostatnia zmiana: Marzec 03, 2013, 15:54:39 wysłana przez Marcin1986 »

Offline awaqatal

  • Bywalec
  • *
  • Wiadomości: 64
Odp: Alarm w sąsiedniej jednostce - czy zgłaszać chęć wyjazdu do MSK?
« Odpowiedź #29 dnia: Marzec 03, 2013, 17:20:47 »
Nasza jednostka jeszcze kilka lat temu miała jeden może dwa wyjazdy w roku (nie jesteśmy w systemie). Dla MSK/ PSK
nie istnieliśmy, nie byliśmy dysponowani nawet do zdarzeń we własnej miejscowości. Po zmianie zarządu znaleźli się strażacy i chęci. Pierwsze nasze wyjazdy wynikały z podsłuchiwania radia i powiem kolokwialnie wpraszania się do akcji. Uważam,że to nic złego. Spójrzmy prawdzie w oczy dyspozytorzy nie zauważają jednostek spoza systemu. A OSP, która nie wyjeżdża do akcji (choć ma sprzęt i odpowiednich ludzi) umiera.
Reasumując moim zdaniem jeżeli coś się dzieje niedaleko jednostki i macie ludzi mozna

Offline GP_Rbk_Chka

  • Strażak Sam
  • *
  • Wiadomości: 271
Odp: Alarm w sąsiedniej jednostce - czy zgłaszać chęć wyjazdu do MSK?
« Odpowiedź #30 dnia: Marzec 03, 2013, 17:23:07 »
Róbcie zbiórki, i meldujcie ćwiczenia np. na boiskach czy pod remizą..niech wiedzą, ze się uczycie, ćwiczycie i jesteście aktywni... swoje wiem bo też podobne rzeczy przerabiałem przez kilka lat...
Robi się, i co z tego? I tak na pierwszy rzut idą Krajówki...
Tak jak pisałem w poprzednim poście- wszędzie wyją syreny, kolejne jednostki przejeżdżają pod waszą remizą... Czasem obowiązuje też głupia zasada, że do pożaru wzywa się jako pierwsze jednostki z gminy w której ma on miejsce. Także ty masz 2 km do pożaru, ale wolą wysłać kogoś, kto ma 12 (bo gmina). To kłóci się ze zdrowym rozsądkiem i interesem ludzi potrzebujących pomocy. Ale tu już nie chodzi chyba o ich dobro...

Nie chodzi też o nadgorliwość, że na każdą jedną syrenę jesteś na remizie. Ale mówię, wszystko dookoła jeździ, jeszcze prąd gaśnie, wtedy wiesz że jest coś niedaleko. Tłumaczenie się zabezpieczeniem to bajka. Momentami PSP potrafi wysłać do pożaru wszystko co posiada na stanie hydraulikę i R1, a potem tłumaczą że zostawili cię, bo przecież może być w tym samym czasie wypadek... I co, będziesz dziubał blachę scyzorykiem czy otwieraczem do konserw? A rannemu podasz relanium z prywatnej apteczki?

To że w statystykach źle wyglądasz i nie masz się czym pochwalić, to jedna sprawa. Druga jest taka, że potem będziesz potrzebował kasę z gminy, pójdziesz z kalendarzami. W UG usłyszysz "Ale po co wam pieniądze? Przecież i tak nie jeździcie", a ludzie zapytają "A czemu was nie było jak się paliło?". I tłumacz się że jest PSK, dyżurny, DSP, procedury... Fajnie się wydaje opinie, jak się należy do KSRG, które wyjeżdża 200x w roku i nigdy nie miało się takich problemów.
Jest jeszcze trzecia sprawa. W mojej OSP działa trochę osób młodszych (powiedzmy że też się poczuwam do bycia młodszym ;)). Wszyscy przyszli żeby pomagać. Ale przez długi czas nie jesteście dysponowani. Za to trzeba pojawiać się na zbiórkach, zebraniach, ćwiczeniach, szkoleniach... Zwłaszcza te ostatnie- kończyłem I i II część, teraz zaczynamy techniczne... Na KPP już nie pójdziemy, bo podobno nie można jak się jest "zwykłą OSP" (to zresztą nonsens). I powiedzcie, czy to nie jest zmarnowany czas? Jak wyjeżdżasz średnio raz na 50 dni, to istnieje duże prawdopodobieństwo, że akurat wtedy nie będziesz mógł jechać bo praca, wyjazd... A zdarzeń jest tyle, że mógłbyś śmigać średnio nawet co tydzień- dwa. I jak tu się nie zniechęcić? Za jakiś czas, jeśli nic się nie zmieni, pozostaną tylko starsi, mocno zakorzenieni w strukturach straży. A rejon mamy gorący- dwie DK, jedna DW, linia kolejowa, obszar miejsko- wiejski. Pole do działań na prawdę jest spore. Ale powiat nie chce wykorzystywać potencjału który ma w postaci mobilnych "zwykłych OSP".

Spójrzmy prawdzie w oczy dyspozytorzy nie zauważają jednostek spoza systemu. A OSP, która nie wyjeżdża do akcji (choć ma sprzęt i odpowiednich ludzi) umiera.
100% racji, podpisuję się pod tym stwierdzeniem obiema rękami.
Plus ratio quam vis

Offline madmax29

  • VIP
  • *
  • Wiadomości: 2.469
Odp: Alarm w sąsiedniej jednostce - czy zgłaszać chęć wyjazdu do MSK?
« Odpowiedź #31 dnia: Marzec 03, 2013, 17:45:38 »
Powiem tak, po prostu dyżurny to taka k...a której każdy może dołożyć, jest ich mało, w terenie nikt poza samym głosem nie zna. Zawsze będzie ich wina, kto by ich bronił... Rok temu mieliśmy następującą sytuację. Jednostka (nota bene z KSRG) przysłała oficjalne pytanie dlaczego nie została zadysponowana do wymienionych zdarzeń bo miała bliżej niż jednostki które zostały zadysponowane i to padały odległości ile do zdarzenia mieli oni a ile zadysponowane jednostki z dokładnością do stu metrów, tylko ze największa różnica jeśli dobrze pamiętam była 800 metrów a najmniejsza 100, co przy zdarzeniach na drodze, a większość taka była, jest śmieszne, po prostu odbierający zgłoszenie nie jest w stanie określić z taką dokładnością miejsca zdarzenia, co przy gęstej sieci OSP rodzi kłótnie. Oczywiście tamta OSP przemilczała zdarzenia do których to oni zostali zadysponowani mimo że mieli te 300 metrów dalej.
Inny taki przypadek był na dwóch  kolejnych moich służbach,  pomiędzy dwoma jednostkami, niemal w połowie drogi między nimi zdarzyły się wypadki. Do jednego zadysponowano jedną jednostkę, do drugiego druga. I
 co? oczywiście w obu przypadkach były pretensje od tej niezadysponowanej jednostki :rofl:
Takie przykłady można mnożyć...
Zastanówcie się , czy myślicie że dyżurny to taka złośliwa bestia, co dysponując do zdarzeń postanawia sobie, a dziś w...wię jednostkę X niech mają! On ma to gdzieś, dysponuje jednostki bo uważa że tak będzie najlepiej. Pewnie że zdarzają się błędy, im więcej zdarzeń, tym większa szansa je popełnić, poza tym stanowisko często traktowane jest jak zesłanie i nikt tam nie chce iść, a z niewolnika nie ma pracownika i tak obsadzeni ludzie maja wszystko w czterech literach kogo dysponują i do czego o ile się nimi nie potrząśnie, dlatego  jeszcze raz powtarzam, porozmawiajcie z komendantem albo naczelnikiem operacyjnej.
@Miko, nie rozumiem czegoś, jesteś komendantem gminnym, jeśli dobrze pamiętam, znasz w Poznaniu niejednego wysoko  postawionego oficera, nie potrafisz tego załatwić? :cooo:

Offline Marcin1986

  • Strażak Sam
  • *
  • Wiadomości: 486
Odp: Alarm w sąsiedniej jednostce - czy zgłaszać chęć wyjazdu do MSK?
« Odpowiedź #32 dnia: Marzec 03, 2013, 17:56:00 »
Spójrzmy prawdzie w oczy dyspozytorzy nie zauważają jednostek spoza systemu. A OSP, która nie wyjeżdża do akcji (choć ma sprzęt i odpowiednich ludzi) umiera.
100% racji, podpisuję się pod tym stwierdzeniem obiema rękami.
[/quote]

A u mnie w regionie takie coś brzmi jak patologia... bo jest tu sporo OSP spoza systemu, które trzymają poziom i są bardzo przydatne i nie dyskryminuje się nikogo za brak umowy KSRG. Takie jednostki często są bardzo zapracowane i rocznie mają pow. 50 wyjazdów..takich przykładów mogę podać bardzo dużo...

GP_Rbk_Chka w jakim województwie masz swoją OSP, ew jaki powiat bo zakładam że nazwy jednostki nie zdradzisz? i jaki macie sprzęt ogólnie?


Offline MIKO

  • Global Moderator
  • *
  • Wiadomości: 4.300
Odp: Alarm w sąsiedniej jednostce - czy zgłaszać chęć wyjazdu do MSK?
« Odpowiedź #33 dnia: Marzec 03, 2013, 19:38:44 »
Zastanówcie się , czy myślicie że dyżurny to taka złośliwa bestia, co dysponując do zdarzeń postanawia sobie, a dziś w...wię jednostkę X niech mają! On ma to gdzieś, dysponuje jednostki bo uważa że tak będzie najlepiej. Pewnie że zdarzają się błędy, im więcej zdarzeń, tym większa szansa je popełnić, poza tym stanowisko często traktowane jest jak zesłanie i nikt tam nie chce iść, a z niewolnika nie ma pracownika i tak obsadzeni ludzie maja wszystko w czterech literach kogo dysponują i do czego o ile się nimi nie potrząśnie, dlatego  jeszcze raz powtarzam, porozmawiajcie z komendantem albo naczelnikiem operacyjnej.

Nieprawda – to kolejne tłumaczenie i pojękiwania – jak ktoś chce to może pracować naprawdę dobrze, znam Dyżurnych z tego samego MSK którym takie wpadki się nie zdarzają nie zależnie od ilości zdarzeń zawsze są profesjonalni do ostatniego szczegółu. Co utwierdza mnie tylko w przekonaniu ,że innym po prostu się nie chce lub nie nadają się do tej pracy.  Brak znajomości topografii terenu błędne posługiwanie się mapą , lenistwo to tylko drobiazgi ale mające bezpośrednie przełożenie na moją dupę czego sobie nie życzę i tyle ……..

@Miko, nie rozumiem czegoś, jesteś komendantem gminnym, jeśli dobrze pamiętam, znasz w Poznaniu niejednego wysoko  postawionego oficera, nie potrafisz tego załatwić? :cooo:

To nie jest problem znajomości, a profesjonalizmu którego brakuje – tego nie nalewa się butelką do głowy. To musi być zakodowane w świadomości i poczuciu odpowiedzialności za swoje decyzje.  I trzeba rozumieć efekt podejmowanych decyzji. Tylko jak nie pracowało się w podziale , albo nie było KDR trudno zrozumieć drugą stronę . Czasami się również zapomina jak zmienia się kalosze na laczki .

Offline superfire

  • Strażak Sam
  • *
  • Wiadomości: 365
Odp: Alarm w sąsiedniej jednostce - czy zgłaszać chęć wyjazdu do MSK?
« Odpowiedź #34 dnia: Marzec 03, 2013, 19:57:42 »
A wracając do wątku:

Mam pytanie do doświadczonych ochotników. Jak postąpić gdy słychać syrenę alarmowa w sąsiedniej miejscowości.Nadmieniam ze nie jesteśmy w KRSG.
- zadzwonić do SKKP z pytaniem: Co się dzieje?
- biec do remizy, przebierać się i przez radio zgłosić gotowość?

Nie piszemy z CapsLockiem, patrz Regulamin
pozdr, moderator


Delektuj się modulacją syreny sąsiadów  :-)

A tak na poważnie "co robić" ? po prostu nic weź sobie tylko poprawkę , że jeżeli sąsiedzi walczą istnieje jakiś % prawdopodobieństwa , że zostanie i wasza jednostka zaalarmowana

"- zadzwonić do SKKP z pytaniem: Co się dzieje? " do SK  :rofl: żartujesz  może jeszcze na alarmowy blokując linię. Z takimi pytaniami to proszę do rzecznika prasowego .
 
Co wy sobie nie wyobrażacie , że dyżurny nie ma co robić tylko odpowiadać na 100 tel. od ochotników aby tylko zadowolić ich ciekawość .Jeżeli będą potrzebni na pewno zostaną  zaalarmowani. Weźcie postawcie się na miejscu dyżurnego ,stanowisko 1 osobowe dyżurny prowadzi poważną akcję lub równocześnie kilka akcji , syreny słychać co najmniej w  kilkunastu jak nie kilkudziesięciu miejscowościach, wszyscy ochotnicy którzy słyszą syrenę dzwonią na SK blokują linię, dezorganizują  pracę dyżurnego  a on nic tylko każdemu ma z osobna wyjaśniać co się dzieje itp.itd? jaja sobie robicie? a kto za niego wykona właściwą pracę ???? Nie za bronię dzwonienia na SK ale jak już bardzo bardzo musicie proszę dzwońcie na linię miejską wtedy może dyżurny będzie miał czas akurat odebrać . U mnie jak jest jazda to wybaczcie piorytetem jest właściwe zadysponowanie SIS do zdarzeń a nie robienie za telefonistę i może dzwonić nawet sam WSKR czy 01

"- biec do remizy, przebierać się'  oczywiście możesz nikt Ci tego nie zabroni

"i przez radio zgłosić gotowość?" pytam po co ????? :gwiazdki: jeżeli jednostka nie jest wycofana dyżurny zakłada , że jest w gotowości to chyba logiczne

Pewnie się niektórym naraziłem ale wyraziłem tylko i wyłącznie swoją opinię :-)

Offline rafal.bula

  • VIP
  • *
  • Wiadomości: 1.953
    • JRG SGSP
Odp: Alarm w sąsiedniej jednostce - czy zgłaszać chęć wyjazdu do MSK?
« Odpowiedź #35 dnia: Marzec 03, 2013, 20:04:57 »
może i się naraziłeś a może i nie ale musisz zrozumieć też że
Cytuj
jeżeli jednostka nie jest wycofana dyżurny zakłada , że jest w gotowości to chyba logiczne
logicznym jest nie zawsze i nie dla każdego dyspozytora.

Poza tym dla mnie jako KDR komfortowe jest wiedzieć w momencie dojazdu, że jakby zastana sytuacja wymagała dodatkowych SIS to mogę je mieć na miejscu w 5 minut a nie w 5 + 10 zanim się zbiorą.

I powiem jeszcze raz - wszystko z głową i zdrowym rozsądkiem! OSP nie będzie przecież dzwonić na PSK jak słyszy na radiu że dyspozytor ma zapierdziel.

Offline MIKO

  • Global Moderator
  • *
  • Wiadomości: 4.300
Odp: Alarm w sąsiedniej jednostce - czy zgłaszać chęć wyjazdu do MSK?
« Odpowiedź #36 dnia: Marzec 03, 2013, 20:05:37 »
@superfire okazuje się że nie wszędzie logiczne i takie oczywiste – nikomu się nie naraziłeś bo to twoja opinia tak jak moja poparta przykładami .  W tym roku ( dwa miesiące) mam na niedużej gminie minimum 6 kontrowersyjnych sytuacji dysponowania SIS przez MSK . To że wysłuchuje od strony ratowniczej to jedno . Ale zaczynam wysłuchiwać od Radnych i Społeczeństwa np. że do pożaru garażu z osobą poszkodowaną straż jechała 40 min. i to na oficjalnych komisjach w całości nagrywanych. I robi się nieciekawie.

Offline GP_Rbk_Chka

  • Strażak Sam
  • *
  • Wiadomości: 271
Odp: Alarm w sąsiedniej jednostce - czy zgłaszać chęć wyjazdu do MSK?
« Odpowiedź #37 dnia: Marzec 03, 2013, 20:38:34 »
Marcin1986- Małopolska, nowotarski. Ale z rozmowy z kolegami wiem, że taki sam problem pojawia się w innych powiatach naszego województwa, a także w dwóch województwach centralnej Polski (nie wymieniam konkretnych powiatów, nie czuję się upoważniony). Nasze samochody to GBA 3/24, GLM 12. Sprzęt to dwie szlamówki, zanurzeniówka, Tohatsu, PO-5, trzy agregaty prądotwórcze, dwie pilarki, piła do stali/betonu, drabiny wysuwana i nasadkowa, Auery, zestaw medyczny z dechą- bez tlenu, 2x szybkie natarcia. O reszcie chyba nie ma co wspominać, standard. Umundurowanie kompletne, zgodne z przepisami. Samochody zabierają odpowiednio 9 i 7 osób, za lekkim w razie potrzeby jedzie przyczepka z pompą i innymi potrzebnymi aktualnie rzeczami. Mamy najwięcej osób w gminie jeśli chodzi o przeszkolenie na AODO, na dniach zaczyna się szkolenie techniczne (póki co nie ma go nikt w rejonie naszej JRG). Ponadto 2 ratowników PRM.

A tak na poważnie "co robić" ? po prostu nic weź sobie tylko poprawkę , że jeżeli sąsiedzi walczą istnieje jakiś % prawdopodobieństwa , że zostanie i wasza jednostka zaalarmowana
I tak raz, pięć razy, dwadzieścia pięć, pięćdziesiąt... A potem się śmieją i jaja robią, że jednostka nie jeździ, później to już nie ma komu na alarm przybiec, bo ludzie porezygnowali.

"i przez radio zgłosić gotowość?" pytam po co ????? :gwiazdki: jeżeli jednostka nie jest wycofana dyżurny zakłada , że jest w gotowości to chyba logiczne
A jak pewnego pięknego dnia po takim zgłoszeniu okaże się że dyżurny nie spodziewał się że taka jednostka istnieje? Nie nasz przykład, ale ręczę- prawdziwy:P I jednostka zaraz po zgłoszeniu wyjechała  :straz:
Albo np. jednostka KSRG zgłosiła do powiatu awarię Holmatro. W gminie jest też zwykła OSP posiadająca jakiś zestawik. Akurat u nich był wypadek, ale dyżurny wysłał Krajówkę. A potem czekali na dojazd PSP żeby wywalić drzwi i wyjąć rannego. To sytuacja opowiedziana przez kolegę z jednostki systemowej, który jako ratownik KPP czekał z poszkodowanym uwięzionym w samochodzie.

Zostawienie tego problemu z nadzieją że oni tam wiedzą o naszej OSP i jak będzie potrzeba to zawołają, może się okazać katastrofalne w skutkach.
Plus ratio quam vis

Offline superfire

  • Strażak Sam
  • *
  • Wiadomości: 365
Odp: Alarm w sąsiedniej jednostce - czy zgłaszać chęć wyjazdu do MSK?
« Odpowiedź #38 dnia: Marzec 03, 2013, 20:43:37 »
Panowie wracamy do wątku czy może lepiej załóżmy  nowy dotyczący patologi na SK ? bo zbaczamy z tematu...
Zastanówcie się , czy myślicie że dyżurny to taka złośliwa bestia, co dysponując do zdarzeń postanawia sobie, a dziś w...wię jednostkę X niech mają! On ma to gdzieś, dysponuje jednostki bo uważa że tak będzie najlepiej. Pewnie że zdarzają się błędy, im więcej zdarzeń, tym większa szansa je popełnić, poza tym stanowisko często traktowane jest jak zesłanie i nikt tam nie chce iść, a z niewolnika nie ma pracownika i tak obsadzeni ludzie maja wszystko w czterech literach kogo dysponują i do czego o ile się nimi nie potrząśnie, dlatego  jeszcze raz powtarzam, porozmawiajcie z komendantem albo naczelnikiem operacyjnej.

Nieprawda – to kolejne tłumaczenie i pojękiwania – jak ktoś chce to może pracować naprawdę dobrze, znam Dyżurnych z tego samego MSK którym takie wpadki się nie zdarzają nie zależnie od ilości zdarzeń zawsze są profesjonalni do ostatniego szczegółu. Co utwierdza mnie tylko w przekonaniu ,że innym po prostu się nie chce lub nie nadają się do tej pracy.  Brak znajomości topografii terenu błędne posługiwanie się mapą , lenistwo to tylko drobiazgi ale mające bezpośrednie przełożenie na moją dupę czego sobie nie życzę i tyle ……..

@Miko, nie rozumiem czegoś, jesteś komendantem gminnym, jeśli dobrze pamiętam, znasz w Poznaniu niejednego wysoko  postawionego oficera, nie potrafisz tego załatwić? :cooo:

To nie jest problem znajomości, a profesjonalizmu którego brakuje – tego nie nalewa się butelką do głowy. To musi być zakodowane w świadomości i poczuciu odpowiedzialności za swoje decyzje.  I trzeba rozumieć efekt podejmowanych decyzji. Tylko jak nie pracowało się w podziale , albo nie było KDR trudno zrozumieć drugą stronę . Czasami się również zapomina jak zmienia się kalosze na laczki .

Zgadzam się z tym co napisałeś

Offline zero-11

  • Search & Rescue
  • VIP
  • *
  • Wiadomości: 2.525
  • 84810
Odp: Alarm w sąsiedniej jednostce - czy zgłaszać chęć wyjazdu do MSK?
« Odpowiedź #39 dnia: Marzec 03, 2013, 21:37:08 »
Powtórzę raz jeszcze, bo widzę, że nie do wszystkich to trafia. Dzwonienie na PSK/MSK nie będzie miało żadnego pozytywnego odzewu, a co jedynie może pogorszyć relację z Dyżurnymi. Chcecie załatwić problem ignorowania jednostek (mając oczywiście dowody, że dyspozytorzy działają nie profesjonalnie) to uderzcie do komendanta lub naczelnika "operacji".
Pomyślcie, jaki sens ma żalić się dyspozytorowi, który celowo was nie dysponuję? Liczycie na to, że się wzruszy, walnie w pierś i zapłacze?!  :wall:

IT'S NOT SOMETHING YOU DO. IT'S SOMETHING YOU ARE!

Offline GP_Rbk_Chka

  • Strażak Sam
  • *
  • Wiadomości: 271
Odp: Alarm w sąsiedniej jednostce - czy zgłaszać chęć wyjazdu do MSK?
« Odpowiedź #40 dnia: Marzec 03, 2013, 21:57:56 »
zero-11- pewnie że nie ma sensu dzwonienie i pytanie o każdą sytuację. Ale ludzie mają radia, czasami wręcz można zobaczyć że coś się dzieje. Dowódca, naczelnik, może raz czy drugi uznać, że trzeba zadzwonić albo wywołać SK. Czemu nie, skoro ma to pomóc ludziom w potrzebie...
Plus ratio quam vis

Offline MIKO

  • Global Moderator
  • *
  • Wiadomości: 4.300
Odp: Alarm w sąsiedniej jednostce - czy zgłaszać chęć wyjazdu do MSK?
« Odpowiedź #41 dnia: Marzec 03, 2013, 22:10:02 »
@zero-11 Ja uważam właśnie że rozmowa z Komendantami nic nie wnosi z Naczelnikiem Operacyjnej prędzej ale naczelnik naczelnikowi nie równy .

Mechanizm jest taki – rozmawiasz z Komendantem oczywiście nie ma wiedzy więc sprawdzi i ustali . Może spyta może każe napisać wyjaśnienie.  W odpowiedzi dostaje bajki z kosmosu których nie weryfikuje Komendant  bo ma to w d………… .

Ty dostajesz odpowiedz i się w k………….. że bzdury , a Dyżurny uważa, że skarżysz na niego i efekt jest odwrotny. Do tego komendant łyka bajkę o np. o wydumanym zabezpieczeniu rejonu, nie analizuje bo niema czasu , co tylko utwierdza Dyżurnego w przekonaniu że może robić nadal co chce . I tak się dzieje .
A co z tym związane rozmowa telefon bezpośredni – ewentualnie osobista rozmowa w obecności przełożonych na którą mało który dyżurny chce iść bo zaczyna się dyskusja na argumenty które często nie są do obrony przez niego co wywołuje jeszcze większą agresje .

@zero-11 książkę bym mógł o tym napisać – podręcznik na bazie różnych moich doświadczeń i naprawdę mam to sprawdzone i opanowane do perfekcji. Mam dobrych kolegów Dyżurnych i tych co nie pałają do mnie miłością i mam pełen przegląd sytuacji oraz świetnie znam wszystkie mechanizmy oraz powody. 

Naprawdę mógł bym długo pisać w temacie , pokazywać błędne założenia i mechanizmy, sposoby robienia sobie na złość, dorabiania do wytycznych, manipulacji czasami  itd. itd. itd. itd. itd. .

Tak się składa że nie jestem zatrudniony w UM nie jako Komendant powiązany z OSP a jako osoba odpowiedzialna w imieniu Burmistrza za bezpieczeństwo mieszkańców – wyjaśniałem takich sytuacji całe listy – ale naprawdę rzadko oficjalnymi drogami z wielu powodów

Offline zero-11

  • Search & Rescue
  • VIP
  • *
  • Wiadomości: 2.525
  • 84810
Odp: Alarm w sąsiedniej jednostce - czy zgłaszać chęć wyjazdu do MSK?
« Odpowiedź #42 dnia: Marzec 03, 2013, 22:11:56 »
Czemu nie, skoro ma to pomóc ludziom w potrzebie...

bo zapewne nie pomoże. Z zarzutów jakie tu padają wynika, że dyspozytor czy dyspozytorzy celowo nie wysyłają konkretnych jednostek. Telefon do takiego dyspozytora w takim razie niczego nie rozwiąże, a naczelnik może usłyszeć co najwyżej: "jak będziecie potrzebni to was zadysponujemy, a teraz wracać do łóżek".

@Miko, no właśnie. pozostaje merytoryczna rozmowa na argumenty każdej ze stron w obecności przełożonych.

IT'S NOT SOMETHING YOU DO. IT'S SOMETHING YOU ARE!

Offline MIKO

  • Global Moderator
  • *
  • Wiadomości: 4.300
Odp: Alarm w sąsiedniej jednostce - czy zgłaszać chęć wyjazdu do MSK?
« Odpowiedź #43 dnia: Marzec 03, 2013, 22:25:22 »
Tylko że niekoniecznie Komendant chce do niej dopuścić – bo chwała i nieomylność PSP jest najważniejszym jego skarbem.

W efekcie jest jak tu się pisze każdy zaczyna jechać w swoją stronę dowolnie interpretując sytuację .

Sam jadę czasami po bandzie bo nie chce mi się tracić energii na dyskusję o niczym , z drugiej strony nie chcę robić nikomu krzywdy bo znam mechanizmy jak ją danemu Dyżurnemu zrobić tylko po co ?

To takie zamknięte koło i uodporniłem się jak na kraj odwrotny przystało 

Offline GP_Rbk_Chka

  • Strażak Sam
  • *
  • Wiadomości: 271
Odp: Alarm w sąsiedniej jednostce - czy zgłaszać chęć wyjazdu do MSK?
« Odpowiedź #44 dnia: Marzec 04, 2013, 00:43:27 »
Czemu nie, skoro ma to pomóc ludziom w potrzebie...

bo zapewne nie pomoże. Z zarzutów jakie tu padają wynika, że dyspozytor czy dyspozytorzy celowo nie wysyłają konkretnych jednostek. Telefon do takiego dyspozytora w takim razie niczego nie rozwiąże, a naczelnik może usłyszeć co najwyżej: "jak będziecie potrzebni to was zadysponujemy, a teraz wracać do łóżek".

Zarzuty zarzutami, realia realiami. Dyskutujemy zajmując się przeważnie tematami, które nas bolą najbardziej. Ale należy pamiętać o tej drugiej stronie tej bajki- tak jak wspominał MIKO, zdarzają się błędy. Powiedzmy tak, poza paroma sytuacjami w których moja jednostka nie została zadysponowana do sąsiedniej gminy (a tu trudno podjąć temat obronny z naszej strony, Powiatowi zawsze wykręcą się od dysponowania poza nasz rejon- czyt. gminę), bywały też akcje w których z niewiadomych przyczyn wszystko prócz nas jeździło. Zdarzyła się taka sytuacja, że po ok. 10 minutach od rozpoczęcia alarmowania JRG i OSP, na remizie zjawiło się 15 osób. Na pewno pomogła w tym bliskość dwóch innych jednostek, których syreny dobrze u nas słychać (a kto czeka na SMS-a, gdy wyraźnie coś się dzieje). Akurat pożar był w naszej gminie, ale zostaliśmy pominięci przy alarmowaniu. Konsekwencją tego było sprawdzenie łączności z KP dzień później. Ale wracając do samej akcji, wyjechali wszyscy ludzie z JRG, zadysponowano wszystkie OSP z naszej okolicy. Kolega wywołał PSK i zgłosił gotowość. Dyżurny zapytał jeszcze raz która to jednostka, po czym polecił zabezpieczyć rejon JRG na okres trwania działań. W tym wypadku zadziałał czynnik ludzki, zostaliśmy pominięci przez błąd czy też nieznajomość rejonu.

Przypomina mi się jeszcze historia z sąsiedniego powiatu, gdzie do niewielkiego pożaru w miejscowości X wysłano OSP KSRG z miejscowości Y. Na mapie wyglądało to mniej więcej tak, że między remizą Y a pożarem w X było może 2-3 km. Ale przez góry i lasem. W rzeczywistości należało przejechać ok. 13 km. Po drodze niewielki pożar zrobił się większy i trzeba było dysponować kolejne SiS...

Momentami odnoszę wrażenie, że dyskusja schodzi na temat dzwonienia/zgłaszania się przy każdym najmniejszym zdarzeniu. Nie o to chodzi, chodzi o sporadycznie zdarzające się, uzasadnione sytuacje. Wtedy nikt nie będzie miał większych pretensji, bo nie ma o co. Oczywiście jeśli jednostka naraziła się czymś Komendzie, to nie ma co liczyć na jakieś cuda, że ot tak odmienią swój wizerunek. Ale to kwestia indywidualna każdej OSP, jak jesteś czysty jak łza, nie masz prawa doszukiwać się jakichś podtekstów niezadysponowania. Natomiast istotna jest tu kwestia obecności lub nieobecności w KSRG. Jakie by nie były tłumaczenia i zapewnienia o równości, w znakomitej większości przypadków Krajówka będzie dysponowana w pierwszej kolejności (lub jako jedyna). I to nawet mimo niekorzystnego dla siebie bilansu odległości, mobilności, rzetelności, nawet wyszkolenia. Myślę że w tej kwestii koledzy z całej Polski mogliby dorzucać swoje wywody, dużo rozmawiam z ochotnikami z różnych stron, wiem że to tendencja ogólna :)
Plus ratio quam vis

Offline zero-11

  • Search & Rescue
  • VIP
  • *
  • Wiadomości: 2.525
  • 84810
Odp: Alarm w sąsiedniej jednostce - czy zgłaszać chęć wyjazdu do MSK?
« Odpowiedź #45 dnia: Marzec 04, 2013, 06:25:10 »
Momentami odnoszę wrażenie, że dyskusja schodzi na temat dzwonienia/zgłaszania się przy każdym najmniejszym zdarzeniu. Nie o to chodzi, chodzi o sporadycznie zdarzające się, uzasadnione sytuacje.
na to też już odpowiedziałem:
Najlepszym rozwiązaniem jest chyba dowiedzenie się np. wśród członków jednostki dysponowanej, do czego są dysponowani i jeśli zdarzenia ma znamiona poważnej akcji, to wtedy ewentualnie kontakt do PSK.

IT'S NOT SOMETHING YOU DO. IT'S SOMETHING YOU ARE!

Offline Sylwek

  • Global Moderator
  • *
  • Wiadomości: 2.394
Odp: Alarm w sąsiedniej jednostce - czy zgłaszać chęć wyjazdu do MSK?
« Odpowiedź #46 dnia: Marzec 04, 2013, 08:09:44 »
Najlepszym rozwiązaniem jest chyba dowiedzenie się np. wśród członków jednostki dysponowanej, do czego są dysponowani i jeśli zdarzenia ma znamiona poważnej akcji, to wtedy ewentualnie kontakt do PSK.

Ale to bez sensu. Z punktu widzenia strażaka u którego wyje syrena - nigdy nie odbiorę telefonu w czasie kiedy organizujemy wyjazd. Sporadycznie odbiorę w czasie dojazdu, bardzo rzadko przerzucam telefon do ubrania specjalnego w czasie przebierania się. Swojego czasu prezes do mnie dzwonił za każdym razem kiedy dostawał smsa - nigdy nie udało mu się dodzwonić.

To tak jakbyś pisał, żeby do Ciebie dzwonić kiedy zapalą Ci się światła i zadzwonią dzwonki :)

Offline pol102

  • Software Developer
  • Strażak Sam
  • *
  • Wiadomości: 428
  • Cichy spec od czarnej roboty.
Odp: Alarm w sąsiedniej jednostce - czy zgłaszać chęć wyjazdu do MSK?
« Odpowiedź #47 dnia: Marzec 04, 2013, 08:38:44 »
Problemy... jeden strażak może być w dwóch jednostkach OSP więc wyślijcie go do sąsiedniej OSP, zapłaćcie składkę i sami dopiszą go do terminala.
Jeśli robisz coś za darmo i czujesz, że daje Ci to radość, to wiedz iż muisz robić to na 200% swoich umiejętności.

Offline superfire

  • Strażak Sam
  • *
  • Wiadomości: 365
Odp: Alarm w sąsiedniej jednostce - czy zgłaszać chęć wyjazdu do MSK?
« Odpowiedź #48 dnia: Marzec 04, 2013, 11:29:51 »
Czemu nie, skoro ma to pomóc ludziom w potrzebie...

bo zapewne nie pomoże. Z zarzutów jakie tu padają wynika, że dyspozytor czy dyspozytorzy celowo nie wysyłają konkretnych jednostek. Telefon do takiego dyspozytora w takim razie niczego nie rozwiąże, a naczelnik może usłyszeć co najwyżej: "jak będziecie potrzebni to was zadysponujemy, a teraz wracać do łóżek".

Zarzuty zarzutami, realia realiami. Dyskutujemy zajmując się przeważnie tematami, które nas bolą najbardziej. Ale należy pamiętać o tej drugiej stronie tej bajki- tak jak wspominał MIKO, zdarzają się błędy. Powiedzmy tak, poza paroma sytuacjami w których moja jednostka nie została zadysponowana do sąsiedniej gminy (a tu trudno podjąć temat obronny z naszej strony, Powiatowi zawsze wykręcą się od dysponowania poza nasz rejon- czyt. gminę), bywały też akcje w których z niewiadomych przyczyn wszystko prócz nas jeździło. Zdarzyła się taka sytuacja, że po ok. 10 minutach od rozpoczęcia alarmowania JRG i OSP, na remizie zjawiło się 15 osób. Na pewno pomogła w tym bliskość dwóch innych jednostek, których syreny dobrze u nas słychać (a kto czeka na SMS-a, gdy wyraźnie coś się dzieje). Akurat pożar był w naszej gminie, ale zostaliśmy pominięci przy alarmowaniu. Konsekwencją tego było sprawdzenie łączności z KP dzień później. Ale wracając do samej akcji, wyjechali wszyscy ludzie z JRG, zadysponowano wszystkie OSP z naszej okolicy. Kolega wywołał PSK i zgłosił gotowość. Dyżurny zapytał jeszcze raz która to jednostka, po czym polecił zabezpieczyć rejon JRG na okres trwania działań. W tym wypadku zadziałał czynnik ludzki, zostaliśmy pominięci przez błąd czy też nieznajomość rejonu.

Przypomina mi się jeszcze historia z sąsiedniego powiatu, gdzie do niewielkiego pożaru w miejscowości X wysłano OSP KSRG z miejscowości Y. Na mapie wyglądało to mniej więcej tak, że między remizą Y a pożarem w X było może 2-3 km. Ale przez góry i lasem. W rzeczywistości należało przejechać ok. 13 km. Po drodze niewielki pożar zrobił się większy i trzeba było dysponować kolejne SiS...

Momentami odnoszę wrażenie, że dyskusja schodzi na temat dzwonienia/zgłaszania się przy każdym najmniejszym zdarzeniu. Nie o to chodzi, chodzi o sporadycznie zdarzające się, uzasadnione sytuacje. Wtedy nikt nie będzie miał większych pretensji, bo nie ma o co. Oczywiście jeśli jednostka naraziła się czymś Komendzie, to nie ma co liczyć na jakieś cuda, że ot tak odmienią swój wizerunek. Ale to kwestia indywidualna każdej OSP, jak jesteś czysty jak łza, nie masz prawa doszukiwać się jakichś podtekstów niezadysponowania. Natomiast istotna jest tu kwestia obecności lub nieobecności w KSRG. Jakie by nie były tłumaczenia i zapewnienia o równości, w znakomitej większości przypadków Krajówka będzie dysponowana w pierwszej kolejności (lub jako jedyna). I to nawet mimo niekorzystnego dla siebie bilansu odległości, mobilności, rzetelności, nawet wyszkolenia. Myślę że w tej kwestii koledzy z całej Polski mogliby dorzucać swoje wywody, dużo rozmawiam z ochotnikami z różnych stron, wiem że to tendencja ogólna :)
"

Powiem tak każdy przypadek trzeba by było rozpatrzyć indywidualnie .... ale nie do końca rozumiem dlaczego uważasz , że dyżurny popełnił błąd lub podejrzewasz , że nie znał terenu . Przecież sam napisałeś "Dyżurny zapytał jeszcze raz która to jednostka, po czym polecił zabezpieczyć rejon JRG na okres trwania działań." więc w czym tkwi problem ? Dlaczego uważasz , że dyżurny popełnił błąd ? Dostaliście zadanie "zabezpieczenia rejonu działania JRG na czas prowadzonej akcji " ktoś musi przecież zabezpieczyć rejon a , że padło na was .... macie o to żal ? Spójrz na to inaczej na ogół dyżurni do zabezpieczania terenu chronionego pod nie obecność zastępów JRG wybierają najlepsze jednostki OSP to w pewnym sensie zaszczyt dla waszej OSP móc zabezpieczać rejon , nie każda jednostka jest w stanie temu zadaniu podołać ,widocznie w oczach dyżurnego wasza jednostka do tego się nadawała i dostała takie zadanie

Przypadek z życia :
Mamy b. duży pożar do zdarzenia zadysponowane wszystkie siły z dwóch JRG , na 8 jednostek w KSRG 7 uczestniczy w pożarze , ponadto dodatkowo około 15 OSP poza systemowych . Z terenu powiatu zadysponowane praktycznie wszystkie SIS  oprócz jednej jednostki z KSRG........... dlaczego nie została zadysponowana  dlatego , że podpadła, gniewa się na nią , zapomniał o niej ? nie wręcz przeciwnie dyżurny celowo jej nie zadysponował ponieważ zabezpieczała cały obszar chroniony na czas prowadzenia w/w pożaru
I jak uważacie podjął złą decyzję?????

Także panowie w wielu przypadkach macie rację tego nie neguje ale do każdego przypadku trzeb podejść indywidualnie i wysłuchać obu stron a potem możemy się wypowiedzieć czy dyżurny postąpił słusznie czy też dał ciała.....

« Ostatnia zmiana: Marzec 04, 2013, 11:36:25 wysłana przez superfire »

Offline GP_Rbk_Chka

  • Strażak Sam
  • *
  • Wiadomości: 271
Odp: Alarm w sąsiedniej jednostce - czy zgłaszać chęć wyjazdu do MSK?
« Odpowiedź #49 dnia: Marzec 04, 2013, 12:39:29 »
Dyżurny na pewno zapomniał o nas. Ten sam podczas innego pożaru w którym braliśmy udział, uruchomił selektywne w KSRG z sąsiedniej gminy i polecił im udać się na JRG na zabezpieczenie. Zresztą nie wyobrażam sobie, żeby w sobotni wieczór ryzykować zostawienie jednostki na zabezpieczeniu bez upewnienia się, czy są ludzie na wyjazd. Kwestia zapomnienia jest praktycznie oczywista, w 2011 mieliśmy dwa takie przypadki, oba to pożary w gminie. Było to wyjaśniane w KP, stąd też ta pewność, napisałem też o sprawdzeniu łączności z Powiatem, bo padło podejrzenie że winny może być system selektywnego alarmowania. Ale tu wszystko było OK. O samo zabezpieczenie rejonu absolutnie nie możemy mieć pretensji, ale to nie tak powinno się odbywać. Zresztą to raczej zadanie dla Krajowego Systemu, bo to oni powinni dysponować sprzętem i przeszkolonymi ludźmi. Akurat w tamtym okresie różnica była wyłącznie w posiadniu przez te jednostki tlenu, deski, ew. ratowników KPP. Pomijam hydraulikę, bo samochód z nią był całkowicie zastawiony przy pożarze, nie miał możliwości odjazdu do innego zdarzenia.

Ale szczerze, to zostawianie na zabezpieczeniu naszego rejonu OSP było na tyle rzadkie, co ryzykowne. Tylko nasza JRG posiadała aparaty, brakowało kursów, wyposażenia. Dopiero teraz wszystko po kolei jest uzupełniane, w miarę możliwości finansowych. Ciężko byłoby sobie wyobrazić samodzielne podjęcie działań przy dużym pożarze lub wypadku ;)

A co do nieznajomości terenu, to podałem też przykład. Jak ktoś mieszka i pracuje po drugiej stronie powiatu, niekoniecznie zna cały rejon który obsługuje. Dziś zapewne do wspomnianego pożaru wysłanoby GBA z posterunku, ale wtedy jeszcze go nie było. Także zadysponowany samochód przejechał alarmowo pod kilkoma innymi remizami, a ogień się spokojnie rozprzestrzeniał :)
Plus ratio quam vis