Podczas służb w szkolnej JRG (SGSP, która nadal posiada własny rejon) udało mi się trafić na kilka ciekawszych akcji. I w rejonie, i poza nim. Lecz były to praktycznie zawsze działania gaśnicze lub otwarcia mieszkań itp. Zdarzenia drogowe - malutko.
Załapałem się m.in. na:
http://www.mmwarszawa.pl/368967/2011/4/26/pozar-hali-do-paintballa-na-sluzewcu-zdjecia?category=naSygnalehttp://wiadomosci.onet.pl/regionalne/warszawa/pozar-w-elektrocieplowni-siekierki,1,3550936,wiadomosc.htmlhttp://www.mmwarszawa.pl/381700/2011/8/5/pozar-kosciola-przy-tykocinskiej-zdjecia-wideo?category=video (tutaj akurat z JRG5, jako drugi drugi zastęp na miejscu).
No i jakoś nie przypominam sobie, żeby kiedykolwiek ktoś celowo opóźniał wyjazd lub dojazd, żeby nie dojechać na miejsce zdarzenia jako pierwsi.
Chociaż słyszałem od kilku osób z jednej ze szkół, że trafiał się na wózku d-ca, który delikatnie sugerował kierowcy, żeby zwalniać wszędzie tam, gdzie się da.
Służby "na mieście" mają swój klimat - stosunkowo często trafiają się ciekawe wyjazdy. Jeśli z rana wyrobi się sobie dobrą markę, bądź jest się na danej zmianie/danej jednostce któryś raz - zdarzało się, że trafiało się na przodownika I roty i naprawdę można było podziałać.
Ostatnio usłyszałem od znajomego (d-ca zmiany) informację, że absolwenci jednej ze szkół zatrudniani w jego JRG pod kątem operacyjnym prezentują poziom zerowy, a to z powodu właśnie szkolnego podziału bojowego
Wg mnie spowodowane jest to nie tyle szkolnymi jednostkami, co tym, że ludzie olewają samokształcenie i podnoszenie poziomu wiedzy we własnym zakresie. Niestety, do szkół nadal trafia zbyt dużo ludzi (do KAŻDEJ ze szkół), którzy tak naprawdę nie wiedzą czemu wybrali ten zawód. W każdej szkole trafiają się ludzie, którzy kończąc ją, nie potrafią odpalić i obsłużyć podstawowych narzędzi, np. pilarki łańcuchowej. I teraz pytanie: czy jest to wina kadry, że odpowiednio ich nie przygotowała, czy tych właśnie osób, że nie widzą problemu, jakim są czasami cholerne braki w fundamentalnej, podstawowej wiedzy i to, że spadnie na nich niesamowita odpowiedzialność i na takie braki pozwolić sobie po prostu nie mogą, bo skutkować może to zagrożeniem dla siebie, kolegów i przede wszystkim oczekujących pomocy.
A w szkolnych JRG jeszcze nikt nikogo nie zabił za to, że poprosił o przećwiczenie czegoś, wytłumaczenie itp.
Chociaż osobiście uważam, że do szkolnych JRG, jako kadra, powinni trafiać przede wszystkim ludzie, którzy złapali sporo lat doświadczenia poza daną szkołą. Powinno to być uwarunkowane prawnie. Człowiek z większym zaciekawieniem słucha instruktora, który mówi "byłem tam, robiłem tak, trafiło mi się coś takiego i tak daliśmy radę" niż "powinniście to tak robić". Ale mimo wszystko jeśli się chce - można ciekawie z kadrą podziałać i żyć w zdrowych relacjach
Dodatkowo, cholernie potrzebna jest zmiana programu kształcenia i większe jeszcze nakierunkowanie go praktykę. Zresztą, szkoły to temat rzeka, a dla niektórych musztra i regulamin są o wiele ważniejsze niż to, co PSP ma w nazwie.
Szału nie ma, bo przez cały okres szkoły wpadło niecałe 70 wyjazdów, może wpadnie jeszcze kilka. Pech (za kilka lat pewnie będę cieszył się z takich służb
) chciał, że łącznie około ponad 20 służb, i w szkole (pierwsze, drugie auto), i na mieście, trafiło mi się całkowicie bez wyjazdów. Za to niektórzy jednego dnia łapali czasami po kilkanaście
Dla porównania, w zeszłym roku, tylko w weekendy i wakacje - w OSP załapałem się na troszkę ponad 50