Ostatnio przy wypadku drogowym zatrzymał się ksiądz i zapytał strażaków, czy nie jest potrzebna tu jego posługa.
Może trochę zmieniam kierunek wątku:
Wypadek, osoba poszkodowana w stanie praktycznie agonalnym (oczywiście pracujemy nad nią), przy miejscu zdarzenia znajduje się ksiądz, "oferujący" możliwość swojej posługi.
Zakładając, że pracujemy nad poszkodowanym w strefie względnie bezpiecznej (jak wspomniał
robn - myślimy), a posługa ta nie przeszkodziłaby w prowadzonych czynnościach ratunkowych - zezwalacie wspomnianemu księdzu na to?
Czy po prostu zostawiamy to do rozpatrzenia przez wewnętrzne, indywidualne przekonania KDRa?
Spotkałem się kiedyś ze zdaniem, żeby lepiej unikać tego typu sytuacji z uwagi na to, iż dany poszkodowany może być innego wyznania (czego w stanie nie jesteśmy sprawdzić) i po prostu nie życzyć sobie tego, a w danym momencie - oczywiście nie jest w stanie wypowiedzieć się w tej sprawie.