Wyobraźmy sobie taką sytuację. Komenda Główna stopniuje czy kategoryzuje zagrożenia, ustala normy czasowe, kategoryzuje jednostki OSP, co powinna już dawno zrobić. Tylko ze względu na jej inercję zrobił to ZOSP. Komendy Powiatowe przeprowadzają inspekcje w OSP i próbne alarmy (czy komuś z jednostki pozasystemowej zrobiono w ostatnich 5 latach niezapowiedziany próbny alarm?) Decyzje administracyjne idą do burmistrzów: w jednostce X należy podwyższyć kategorię, Y - wyposażyć w selektywne itd. w Z brakuje wyszkolenia (i tu komendant winien mieć wpływ na to kto pełni funkcję naczelnika). Sprawa trzecia jest do załatwienia na szczeblu Komenda Główna-Zarząd Główny (komendant winien mieć wpływ również na obsadę komendanta gminnego) chodzi o zmianę statutów. Wróćmy do dwóch pierwszych decyzji. Co robią burmistrzowie i wójtowie (samorządy)? Buntują się i lobbują za zmianą ustawy, która zrówna ich w obowiązkach z prezydentami miast (patrz poprzednie moje wypowiedzi) lub żądają subwencji na ten cel. Każde z tych rozwiązań zabiera kasę z budżetu centralnego. Czy znacie już odpowiedź dlaczego komenda tego nie robi? Choć dysponuje dzisiaj wszelkimi istrumentami prawnymi. (
Wszytstkim wątpiącym w konieczność rozwiązania tego problemu i wprowadzenia zmian polecam artykuł (link) z pytaniem - Dlaczego mieszkańcy małych ościennych gmin mają finansować ochronę przeciwpożarową dużym i bogatszym miastom w zamian jej od nich nie otrzymując?) http://www.strazak.org.pl/?t=a&id=865&PHPSESSID=659d834234254f4cdd63c57cdae47a92Na marginesie ta wymieniona przeze mnie wyżej niemiecka jednostka typu M, dzisiaj posiada już samochód. Ale nie wyposażono jej dlatego, że ktoś miał wybujałe ambicje czy, że to już XXI wiek. Zostały zmienione w międzyczasie normy czasowe i zwyczajnie pomoc do obywatela nie docierała w założonym czasie. Piszę o tym dlatego, żeby pokazać jak mogą działać mechanizmy prawne, że szczytne idee i apelowanie niczego nie zmieni.
EMER- czyżby dyspozytor PSK nie posiadał gotowych planów alarmowania tylko opierał się na swojej wiedzy, intuicji i zaufaniu (niestety nasze wnioski też to potwierdzają, działo się zawsze tak, kiedy służbę tę pełnił jakiś zastępca albo rutyniarz). Czy to możliwe, że w takiej instytucji ich nie ma? Bo jeżeli są, to nie są realizowane. Czyżby życie obywatela, bezpieczeństwo jego majątku mogło zależeć od aktualnej formy jednego człowieka? To nie były odosobnione przypadki efekt tego jest taki, że zamiast dzwonić na 998 ludzie dziś dzwonią do naczelnika, kierowcy albo sami biegną włączyć syrenę. Tylko po co te selektywne i inne GSM-y (kupione między innymi za ich datki). Jeśli chcecie poznać więcej szczegółów zaproponujcie inny wątek, bo to nie na temat.
PIOTR 998 - czy jednak nie byłoby uczciwej napisać, że funkcjonujące na zachodzie również w USA ochotnicze straże pożarne działają w oparciu o inne uwarunkowania prawne? Jeśli nie znasz języków, zajrzyj do słowników języków obcych albo do intrernetu. Jeśli dzisiaj w szkołach pożarniczych tak uczą jak napisałeś wyżej, przestaję się dziwić postawie większości młodych oficerów? Kiedy na początku lat 80 zaczynałem już czynną służbę w OSP wtedy jeszcze chorążowie i oficerowie również w komendach wojewódzkich byli dla nas partnerami i autorytetami chętnie dzielącymi się swoją wiedzą i doświadczeniem. Dzisiaj już niestety moi młodsi koledzy nie mogą tego powiedzieć i często, niestety sam tego doświadczam.
Z problemem piwa a raczej po piwie, niewłaściwego umundurowania, "autobusu" z wozu bojowego poradziliśmy sobie w jeden rok a posiadamy w swojej gminie 20 jednostek OSP. Jest tylko kilka warunków do spełnienia: zarząd oddziału gminnego ZOSP powinien wykonywać swe statutowe obowiązki, gmina powinna wypełniać swoje ustawowe wobec OSP oraz powinna istnieć współpraca z komendą i JRG. Problem przestał istnieć.
Aha i jeszcze jedno w tych przywoływanych do znudzenia Niemczech struktura ochrony p.poż. nie jest jednorodna inna jest na południu, w środku i na północy a wynika z powojennego podziału na strefy okupacyjne. Po prostu każdy "okupant" przenosił swój porządek i tak zostało do dziś, nie udało się tego ujednolicić. Piszę to aby przestrzec, że jeśli coś zniszczymy dzisiaj, najprawdopodobniej już tego nie odbudujemy.
Druchowie idą zjazdy powiatowe i wojewódzkie może zróbmy na początek coś takiego, zacznijmy uzasadniać konieczność wprowadzenia do ustawy zapisu o czasie od zgłoszenia do podjęcia interwencji (tak jak w ustawie o ratownictwie medycznym). Tylko nie uzasadniajmy tego własnym interesem lecz interesem obywateli, bo prawo ma służyć wszystkim, wszyscy mają mieć równy dostęp do ochrony w razie zagrożenia. To gwarantuje konstytucja. To może być klucz do dalszych zmian, przecież państwo nie utworzy w kazdej gminie JRG.
Komendant Głowny w lipcu zarządził inspekcję podmiotów KRSG. Będzie sprawdzany między innymi czas od zaalarmowania do wyjazdu, a dlaczego nie do dojazdu do miejsca zdarzenia. Czyżby komendant obawiał się, że trzeba by zwiększyć ilość jednostek w KSRG?
Pozdrawiam.