Pewnie nie raz było to wspominane, może to będzie odgrzewany kotlet, ale napiszę kolejny raz - źle się dzieje w państwie polskim. Z dnia na dzień utwierdzam się w przekonaniu, że "lepiej to już było". Co z tego, że mamy co raz nowszy sprzęt, co raz lepszy system alarmowania i łączności, co raz lepsze umundurowanie jak jest co raz mniej ludzi, którzy mogą z tego skorzystać.
Kiedyś ludzie byli bardziej zaangażowani w życie społeczne, każdy potrafił dać coś od siebie (niekoniecznie materialnego), potrafili zorganizować się, zebrać do kupy i coś zrobić, coś zdziałać. Teraz każdy coś chce dostać w zamian, przychodzi w jakimś celu (zrobić papiery, dostać uprawnienia itp), brak bezinteresowności i charytatywności. Przyciągnąć nowych ludzi graniczy z cudem, większość woli w tym czasie siedzieć w parku czy przy piwku. W dzień roboczy zebrać ludzi na wyjazd też to nie lada wyczyn. Każdy ma w dupie narażanie się pracodawcy, bo pracodawca nie chce być stratny i w godzinach pracy kogoś zwalniać na syrenę. Tyle się mówi, żeby nie wyjeżdżać w 2 osoby na akcję, ale w małej miejscowości ludzie zjedliby żywcem, gdyby OSP nie wyjechało do zdarzenia.
Połowa JOTu siedzi za granicą, nawet gdy chce się ich przenieść do rezerwy i wrzucić kogoś nowego to brak zainteresowania, nikogo na siłę też nie będzie się sprowadzać.
Zawody pożarnicze też odchodzą do lamusa - w gminie stwierdzili, że nie ma sensu robić zawodów dla 4 jednostek, lepiej wybrać przedstawiciela gminy i niech oni się martwią jak sobie poradzą na zawodach powiatowych. Kiedyś nie było problemu - nie potrzebne było zaświadczenie lekarskie i na zawody gminne przyjeżdżało 14 jednostek. Każdy tym żył kilka miesięcy przed, ćwiczyło się kiedy tylko się dało - teraz 2 razy jest spotkanie przed zawodami żeby sprawdzić sprzęt i ustalić kto co robi.
Imprezy strażackie najlepiej, żeby trwały jak najkrócej i żeby były jak najrzadziej. Nie ma co mówić o zabawie tanecznej, o integracji. Młodzi zamiast słuchać opowieści członków honorowych, jak to się kupę lat temu gasiło pożary woli siedzieć na FB czy na wiocha.pl.
Żeby zrobić ćwiczenia, pokazy na imprezach trzeba samemu się prosić, błagać by ktoś chciał mieć strażaków w swoim planie imprezy. Gdy były imprezy okoliczne, OSP za każdym razem zabezpieczało imprezę masową, teraz władza dopatrzyła się, że jeśli dojazd do miejsca zdarzenia nie przekracza 15 minut to jednostka ochrony ppoż. nie musi być na miejscu. Owszem, może do bramy dojedzie się w kilka minut, ale przejechać przez tłumy i inne przeciwności to nikt nie patrzy na to.
To tylko kropla w morzu problemów, opisałem swoją jednostkę, bo nie wiem jak wyglądają inne jednostki "od wewnątrz". Pewnie dopóki nie zmieni się zarząd jednostki jak i samorząd lokalny to w jednostce będzie jak będzie. Do tego należy zmienić prawo, które zachęci osoby do działania w jednostkach OSP, zamiast zniechęcać. JRG do mnie przyjedzie po 15 minutach, nie raz OSP kończy wtedy działania lub udziela od kilku minut pomocy. Przepraszam za swoje smutki i żale, ale niech wszyscy widzą, że wcale tak kolorowo nie jest w jednostce gdzie teoretycznie finansowo nie jest źle, gdzie jest ponad 100 wyjazdów rocznie.