Radhezz popieram w 100%. O to dokładnie mi chodziło, u mnie w gminie ja mam 1x star 244 i 1x star 266 po karosażu w tym roku, oprócz tego Zuczek ( KSRG). Pozostałe 7 jednostek ma 5 żuków, 1 Master i 1 Ducato.
Moje zdanie jest takie, że nasz Związek nie robi nic aby kompleksowo zwrócić uwagę i działania na wyposażenie OSP ( oprócz mundurów galowych z dotacji i kaliszów ).
Tzn. wiesz, ZOSP coś tam robi, ale wydaje mi się że nie tędy droga, bo potrzeby ogromne, a środki ograniczone.
Nie bardzo rozumiem w ogóle taktyki stosowanej przez ZOSP w zakresie finansowania zakupów wozów - jako że obecnie potrzeba jest wcale nie mniejsza niż jeszcze kilka lat temu, gdzie podstawowym celem dotacji było karosowanie podwozi pozyskanych najczęściej z wojska. Czemu tak było? Bo taniej - z tych samych pieniędzy można "uszczęśliwić" ok. 5 razy więcej jednostek niż obecnie kupując nowe wozy, pozostawiając rzeczonym jednostkom do "skołowania" jedynie środków do zakupu samego podwozia. Chociaż to też tak dużo nie kosztuje - i tak przy małym wsparciu/wkładzie własnym można mieć całkiem przyzwoity wóz za ok 1/5 lub 1/4 ceny całkiem nowego pojazdu.
Jeśli patrzeć na temat od strony "absolutnego minimum" to za jeden nowy wóz można by kupić z 5-10 wozów zagranicznych, które kładą na łopatki to czym obecnie jeździmy - i Jelony, i Stary. Rozsądne?
Ostatnio bardzo duży procent nowych wozów stanowią pojazdy lekkie, bo tanie, bo nie trzeba mieć prawka kat. C, no i... na tym plusy się kończą
Te wozy to się nadają do lekkiego RT, i nic poza tym. A GBA jest uniwersalny. Zresztą odkąd będziemy mieli nowe przepisy odnośnie kierujących pojazdami to i "zaleta" kierowcy z kategorią B zniknie też.
P.S.
Nie wiem czy w ogóle można teraz dostać z ZOSP-u dotację na zakup używanego wozu, czy karosację...
Zawsze powtarzam zdanie, że jak chcesz być w KSRG to musisz mieć sprzęt, a jak chcesz mieć sprzęt to musisz być w KSRG. Koło się zamyka. ( według mnie tak to jest postrzegane na górze )
KSRG powstało w słusznym celu, ma wiele plusów i słusznych założeń. Rzecz w tym że procedura wciągnięcia jednostki do systemu, i sam pogląd na jednostki systemowe tworzy pewną patologię. Jest tak, ponieważ nie wystarczy spełniać wymogów dla jednostki systemowej, tylko trzeba przejść niezłą "ścieżkę zdrowia", sporo odczekać, i bez "pleców" bardzo ciężko się dostać.
Najgorsze w tym wszystkim jest chyba to, że jak zwykle są równi i równiejsi - są jednostki które same sobie zapracowały na wejście do KSRG pozyskując sprzęt we własnym zakresie, a są takie które weszły do systemu "z nadania" z "plecami", i od momentu wejścia pompuje się w nie kasę tak jak karmi się gęsi przed ubiciem. A reszta OSP z KSRG na tym traci. I mamy konflikt interesów już w samym systemie...
No i teraz są jeszcze jednostki pozostałe spoza systemu - takie które zbierają "ochłapy" i za niedługo faktycznie jedyne co będą miały do zaoferowania to auto osobowe i (może) kilku ludzi, lub pozostaną swoistym reliktem przeszłości - elementem miejscowego folkloru
Z mniejszym finansowaniem, a wcale nie mniejszymi potrzebami. Poza planami inwestycyjnymi, bez szans na przyjęcie do systemu, niewidzialni dla fundacji i sponsorów... Nikt nawet nie ma pomysłu do czego takie jednostki zagospodarować, nie ma planów, ani nic.
Ja pamiętam sytuację podczas powodzi w 2010 roku - zebraliśmy ekipę na noc kiedy przechodziła fala kulminacyjna, zgłosiliśmy gotowość i... całą noc spędziliśmy słuchając jaki zapierdziel mają jednostki w sąsiednich gminach. A nas nie ruszyli... Do akcji zostaliśmy włączeni jakiś czas później dopiero jak gminy się dogadały robiąc wyjazdy na tzw. "polecenie wójta". Kto w tym głębiej siedzi, ten wie że mamy rejony działania, i gdy wyjeżdżamy poza nie, to robi się problem z kasą - bo kto dysponuje ten płaci. Ale czy przeciętnego zwykłego strażaka to obchodzi? Zakładając że w ogóle zna się na tych przepisach i umowach, to jego interesuje to że dzieje się źle, chce pomagać, a siedzi i nic nie może zrobić. Chce dobrze, a czuje się ignorowany.
To wszystko sprawia że czujemy się niepotrzebni - to z kolei zniechęca ludzi i sprawia że w najlepszym razie olewają ćwiczenia, czasem szkolenia, a w najgorszym po prostu odchodzą.
Może i nie wszystkie jednostki mogą być typowo gaśniczymi spełniając standardy KSRG, ale może warto by się zastanowić nad ich potencjalnym wykorzystaniu jako jednostek bardziej specjalistycznych. Ich specjalizacja mogłaby definiować kierunek wyposażania w sprzęt i szkolenia, uwzględniając oczywiście miejscowe uwarunkowania. Wystarczy się zastanowić co można by u siebie zrobić, a potem skonsultować pomysł z PSP.
Tylko co nam ze specjalistycznej jednostki która w przypadku alarmu i tak nie będzie mogła wyjechać poza teren swojej macierzystej gminy...