no to i moje 0.02 pln
Hmmmm, że tak powiem: nie wiem od czego zacząć … ok., zamiast się mądrzyć, zacytuję:
Procedura nr 8 (ratownictwo medyczne):
Zatrucia wziewne: w miarę możliwości kontrola ABC, -> w miarę możliwości odizolowanie dróg oddechowych poszkodowanego od atmosfery toksycznej -> ewakuacja poszkodowanego ze strefy zagrożenia -> tlenoterapia -> 100% O2 -> kontrola ABC -> stałe kontrolowanie drożności dróg oddechowych.
I nr 1: Przybycie na miejsce i rozpoznanie -> zabezpieczenie miejsca zdarzenia i ratowników -> dotarcie do poszkodowanego -> i tu ewakuacja, wykonanie dostępu do poszkodowanego realizacja innych czynności ratowniczych lub UDZIELENIE PIERWSZEJ POMOCY MEDYCZNEJ I PRZYGOTOWANIE DO EWAKUACJI
I tak to wszystko traktować trzeba, bo poszkodowany to poszkodowany, czy strażak czy cywil.
Sygnalizator wyłącza się, ponieważ gdy wydaje dźwięk może utrudniać komunikację i potęgować stres, jak ktoś wcześniej słusznie zauważył również obecność innych strażaków (min. dwóch przecież) z sygnalizatorami bezruchu wyklucza tu jakieś ryzyko. W razie potrzeby, np. w przypadku rozpoczęcia ewakuacji poszkodowanego, po ewentualnym udzieleniu pomocy/przygotowaniu do ewakuacji, można włączyć ponownie to urządzenie, to w końcu prosty ruch ręką i niewielki wysiłek dla dłoni. Wszystko (tj. postępowanie) zależy tu oczywiście od decyzji podjętej przez dowodzącego, a więc też w dużej mierze od rozpoznania. Pojęcie rozpoznanie, już z samej definicji mówi, że jest to czynność, którą wykonuje się w danym miejscu i czasie. Stąd, jedynie będąc tam i wtedy mówimy o podejmowaniu jakichkolwiek decyzji. Natomiast, jak już też kiedyś wspominaliśmy, próbujemy rozważać najmniej korzystne sytuacje, aby czerpać z tego jakieś wnioski. Fajnie jak da się coś przećwiczyć i udokumentować. Jeszcze lepiej jak ktoś podchwyci i sprawdzi i podeśle jakieś ciekawe uwagi. Właśnie w tym idea, żeby strażacy interesowali się zagadnieniami bhp, bo choć skala problemu wydaje się być mała, to głównie dlatego, że mało się o nim mówi. Na paręset jrg ginie rocznie kilka osób na służbie, wtedy się o tym coś mówi. O wypadkach już mniej, a przecież zdarza się ich co najmniej kilkakrotnie więcej. … nie wie co mogę jeszcze dodać, ale powiem jedno: nie zgadzam się z pm, bo kontekst jest szeroki, trzeba uważnie się z nim zapoznać, żeby krytykować. A krytyki sie nie boimy, ale krytykanctwa nie chcemy.
Pozdrawiam.