staram się nie generalizować, ale wytłumacz mi w jakim celu mam stabilizować solidnie podparty układ? dostrzegasz do czego doprowadza takie ślepe parcie wg utartego schematu? abstrahuję w tym momencie od pracy z hydro i naruszania konstrukcji pojazdu, gdyż nie zawsze jest to konieczne do przeprowadzenia ewakuacji osób poszkodowanych; i uwierz mi, że z pierwszej łapanki w tym cyrku się nie znalazłem a dostęp do poszkodowanych i ich ewakuację w warunkach realnych wykonywałem raczej nie rzadziej niż kol. MIKO, chociaż na pewno nie spędziłem tyle czasu na efektownych szkoleniach jako ich organizator czy choćby uczestnik; niestety ale na przykładzie tego wątku widać jak rozjeżdża się teoria z praktyką (nie twierdzę, że do końca poprawną); niewielu jednak ma odwagę do tego się przyznać; dalsza dyskusja raczej nie ma sensu, gdyż jesteś na etapie fascynacji tym wycinkiem ratownictwa i nie dasz się przekonać, że nie jest to clou działań ratowniczych; ja pamiętam oszołomów zafascynowanych ifex-em, który miał stać się naszym głównym orężem w zwalczaniu pożarów - coś z tego pozostało? a też miało być pięknie... wykonywanie stabilizacji zdarza się, że jest konieczne, by w bezpieczny sposób wykonać dostęp i ewakuację, ale najczęściej jest zbędne i twierdzę tak w oparciu o swoje własne obserwacje, a skalę porównawczą mam nie małą;
co do średniej krajowej i poszczególnych jednostek - i tu, i tu można spotkać typów dla których podstawą jest odłączenie baterii; a później taki zbija szybę, zamiast ją sobie opuścić... albo traci czas na poszukiwanie baterii, wykonanie dostępu do niej, w czasie gdy poszkodowany wymaga natychmiastowej ewakuacji; to jest kwestia priorytetów i na tym trzeba się skupić przy omawianiu takich zagadnień jak stabilizacja; nieprecyzyjne ich określenie, a niekiedy wręcz odwrócenie ich hierarchii powoduje, że efektywność naszych działań pozostaje pod znakiem zapytania; ale za to jest efektownie, dużo klocków, podpór i w ogóle wzór konspekt z plansz webera czy innego lukasa; dojeżdżając na miejsce zdarzenia mnogiego nawet całą zmianą (u mnie na wsi to aż siedmiu ratowników) jest wiele pilniejszych rzeczy do zrobienia niż wykonanie stabilizacji; a nawet jeśli ma się kompanię indian, to czynności te są wykonywane równolegle; podstawą jest trafne rozpoznanie i identyfikacja zagrożeń - jeżeli stabilność układu pojazd-punkty podparcia jest wątpliwa i jest konieczność oddziaływania na ten układ siłą, która może spowodować przemieszczenie elementów układu zagrażające ratownikom lub poszkodowanym, to należy wykonać stabilizację, aczkolwiek dopuszczalne jest działanie w kontratypie - tak faktycznie to większość pożarów wewnętrznych u mnie na wsi związana jest z odstąpieniem od zasad powszechnie uznawanych za bezpiecznych i jakoś idzie z tym żyć... ale pewnie średnia krajowa jest korzystniejsza;