Wiele było dużych i długich akcji ratowniczych, w których brałem udział. Najdłuższe były to zdarzenia związane z wylaniem się poza koryto rzeczek, które w czasie suszy zanikają, by w porze mokrej wylać się tam gdzie właśnie zapomniano je uregulować.
Brałem również udział w dużych powodziach - w umacnianiu wałów w powiecie zwoleńskim podczas ostatniej wielkiej powodzi.
Moja straż gasiła pożar lasu w okolicach Kuźni Raciborskiej.
Jednak chciałem napisać o największym pożarze jaki miał miejsce w mojej gminie.
Paliła sie kamienica, czterokondygnacjna + stropodach. Ściany wewnętrzne z trzciny, zewnętrzne murowane, konstrukcja stropodachu drewniana. Parter to pomieszczenia użytkowe (m. in. sklep obuwniczy, zakład fotograficzny, pomieszczenia po kinie, pralnia chemiczna, biuro pośrednictwa sprzedaży nieruchomości), trzy piętra to ok. piędziesiat mieszkań.
Pożar wybuchł w mieszkaniu na trzecim piętrze. Przyjeżdzamy jako pierwsza jednostka. Rozpoczynamy ewakuację budynku. Cztery osoby ewakuowane są przez balkon (m. in. ewakuawany jest inwalida, który nie może o własnych siłach chodzić). Dojeżdża druga jednostka od nas i zastęp PSP. Prowadzona jest w dalszym ciągu ewakuacja i natarcie wewnętrzne na piętro, na którym zaczyna się palić. W tej chwili zadymiona jest cały korytarz na tym piętrze. W momenci gdy strażacy docierają do płonącego pomieszczenia wybucha pierwsza butla gazowa. Pożar rozprzestrzena się na stropodach, wędruje w obu kierunkach, bo nie ma tam żadnych zapór ogniowych i przepala sufit w kolejnych mieszkaniach.
Usytuowanie budynku nie pozwala na dojazd do niego drabin pożarniczych. Niemożliwym staje się działanie z dachu budynku, choć w końcowej fazie lokalizacji pożaru udaje się otworzyć dach. Od wewnątrz nie można dostać się do stropodachu, bo nie ma żadnego wejścia.
Prowadzone jest natarcie wewnętrzne na trzecim piętrze i na drugim gdzie pożar dostał się po przepaleniu sufitu.
Najpierw zawala się podłoga pod mieszkaniem, w którym zaczęło się palić. Do pomieszczenia, w którym działają strażacy, z góry spadają zwęglone zwłoki.
Pożar gasi już ponad dwadzieścia zastępów. Dowodzenie przejmuje KW PSP.
Temperatura powietrza to -150C w dzień i -250C w nocy. Wodę dowozimy m. in. z pobliskiej elektociepłowni. Zawory są podgrzewane pochodniami.
Pożar udało się ugasić w niespełna 30 godzin.
Akcję można podzielic na cztery etapy.
1. ewakuacja
2. lokalizajca i gaszenie pożaru (od 10.00 do 24.00)
3. nocny dozór pogorzeliska
4. dogaszanie (do godziny 14.00)
Po zakończeniu akcji strażacy pomagali wynosić rzeczy, tym osobą ktorym się nie spaliły mieszkania.
Bilans pożaru.
Spaleniu uległo wyposażenie większości mieszkań na trzecim piętrze i trzech mieszkań na drugim oraz stropodach.
Jedna ofiara śmiertelna, a dwie osoby z objawami zaczadzenia trafiły do szpitala. 93 osoby straciły dach nad głową.
Dwóch strażaków naszej jednostki odniosło obrażenia, jeden skręcił nogę, drugi złamał dwa palce u ręki.
Do napisania post korzystałem z raportu ze zdarzenia i artykułów prasowych, które ukazały się w prasie miejscowej i ogólnokrajowej.
Dziś kamienicę jest wyremontowana i ponownie zamieszkała.