Dorzucę jeszcze parę rzeczy.
Tak naprawdę nie potrzeba wcale dedykowanego GLM-a. Wystarczy choćby busik kwatermistrzowski/do przewozu załogi i "stara, dobra" przyczepka PG-8 z pełnym wyposażeniem strony ssawnej. Ba, ciągnąć ja może nawet GCBA, jakby się uprzeć. Po ustawieniu zostawić 1 osobę do obsługi i starczy. Jest to moim zdaniem również zdrowe rozwiązanie dla wszystkich OSP typu S-1, które nie dysponują niczym poza nowym "GLBM-em", którego szczytem możliwości jest podać 40 l/min na 60-80m. Mozna go po prostu uzupełnić o przyczepkę. Dotyczy to tez tych OSP, które zamieniły GLM na GBA, często na wyrost (nie zawsze da się wykorzystać autopompę - o ile ktoś w ogóle o tym pomyśli...).
Trochę więcej o problemie nowych wozów typu "GLBM", ostatnio popularnych (kabina załogowa, zabudowa kontenerowa). O ile mieć wóz ze zbiornikiem i AW "na pierwszy ogień/do śmietnika" to samo w sobie nie grzech, to rezygnacja z klasycznej motopompy jest błędem. Motywacja jest tu różna. Często OSP tylko dostosowują się w ten sposób do chorych realiów - zapomnienia o wspomagającej roli GLM w zaopatrzeniu wodnym. Jeśli spytać członków jednostki S-1 z GLM-em, kiedy ostatnio byli przy pożarze, często odpowiedzą "bardzo dawno" albo "jak był ostatni raz u nas we wsi x lat temu". Za to są wysyłani do innych akcji - pompowań, usuwania skutków nawałnic itd. Przy wymianie kalkulacja jest prosta: by jeździć, bardziej opłaca się mieć takiego GLBM/SLRt, którym można co najwyżej kwiatki podlać, ale za to mieć na nim szlamówkę i 2 pilarki. To gwarant, ze będą w ogóle podrywani przez SK. Taki przykład: w sąsiednim powiecie jest OSP, która jeszcze parę lat temu byla S-2: GBAM i GCBA. Oczywiście samochody się zestarzały, nowych nie było widać, ale w końcu zastąpili. Obecnie są S-1. Samochód to Transit SLRt/GLBM 0,3/0,4. I są w sumie zadowoleni. Bo jeżdżą, i to nawet często. A to drzewo, a to wypadek. Gdy jest większy pożar w gminie - ściąga się i tak GBA/GCBA z innych jednostek, do oporu, nawet spoza powiatu. Jakie realia, taki sprzęt.
Ale myślę, ze da się jedno (motopompa M 8-16/8) z drugim (sprzęt Rt, zbiornik+AW+LSN) pogodzić. Widze tu kilka możliwych wariantów:
- a'la niemiecki TSF-W, czyli ze zbiornikiem i klasyczną motopompą podłączoną do zbiornika i czymś w rodzaju LSN
- wariant rymanowski:
http://www.czerwonesamochody.com/details.php?image_id=3612 ; M16/8 w skrytce
- wariant jak wyżej (dla już istniejących/potrzebujących rezerwy masy na inny sprzęt): PG-8 doczepiana w razie potrzeby.
Jako nieco bardziej karkołomne warianty z autopompa: A8/8 z przodu i wariant" Łomianki", czyli mala dwuzakresowa autopompa (przy nieco większych samochodach). W schyłkowym PRL-u planowano uruchomienie produkcji GLA-8/GLAM 8+8 na Lublinie, ale pomysł nie odżył, gdy podjęto produkcje tego podwozia w latach 90-tych.
Reasumując, wszystko co trzeba, już gdzieś wymyślono. Tylko jak przekonać użytkowników, ze to wszystko jest potrzebne, skoro "rynek" (gdzie "popyt" kreuje SK) mówi coś zupełnie innego?
Ale GLM-y, motopompy i zbiorniki przenośne to nie jedyne zapomniane "elementy" systemu zaopatrzenia wodnego. Jest ich zdecydowanie więcej. Należy do nich również stała infrastruktura, jak np.
- sztuczne przeciwpożarowe zbiorniki wodne różnej maści (brak bieżącego utrzymania w należytym stanie; "zapomnienie" - istnieją, a nie korzysta się z nich; nie buduje się nowych)
- wyznaczone punkty czerpania wody wraz z porządnymi stanowiskami dla autopomp (samochodów) i motopomp; samochody są coraz cięższe - często byłaby konieczna budowa nowych
- tzw. zastawki na mniejszych ciekach wodnych (brak utrzymania, brak budowy nowych - o doraźnej budowie w czasie akcji tym bardziej nikt nie pomyśli)
Co prawda są tereny, gdzie jest pod tym względem nieźle np. lasy, zakłady przemysłowe - przynajmniej jest oznakowanie, jako takie bieżące utrzymanie itd. Gorzej jest na terenach wiejskich/podmiejskich (choć w mieście tez gdzieniegdzie by się przydały). Szczególnie tam, gdzie w pobliżu nie ma większych naturalnych zapasów wody, powinny funkcjonować rezerwuary. Nie zawsze tak jest względnie nie zawsze się z tego korzysta.
Ciężko tez zmienić przyzwyczajenia. Ale może gdyby dać jednemu z drugim zamiast GBA GAM 16+8 na miesiąc, zaczęliby myśleć inaczej