Do @zdezorientowanego heeeee
Jest takie powiedzenie: „czego Jaś się nie nauczy tego Jan nie będzie umiał”.
Na tych warsztatach było bardzo niewielu zdezorientowanych, głownie tych którzy byli tam z przymusu. Nie musieli mieć na plecach plakietki ale byli rozpoznawalni .
Inna sprawa, że jak sama nazwa głosi to „Warsztaty” doskonalenie , a nie sala wykładowa i szkolenie, które niestety często nie przynosi oczekiwanych efektów.
Ale @zdezorientowani wartościują inaczej . Dbają o ilość, możliwość kreowania ( baczność, zbiórka mundurki, czapeczki z prostymi daszkami, pagony, gwiazdki, stanowiska itd. ) niekoniecznie jakość, sposób i treści przekazywane. Sam fakt zorganizowanego szkolenia, wyczerpuje dla nich problematykę zagadnienia, ewentualnie jak można jeszcze sprzedać swój nie profesjonalizm w tym zakresie, mocno podkoloryzowany sukces w prasie branżowej, to uważają że są na tyle wielcy, że nikt inny niema już recepty na doskonalenie .
Prawda jest jednak dość przykra potrzeby szkoleniowe przewyższają podaż . 3,5,10 godzin to liźnięcie jedynie danej tematyki. Niema mowy o nauczeniu bo to długotrwały proces zbierania wiedzy i doświadczeń , realizowany przez każdego uczestnika indywidualnie w czasie całej swojej kariery w ratownictwie .
Co z tym związane celem było wskazanie kierunku i zasygnalizowanie problemów do rozwiązania. Nie można było to wykonać jak oczekiwali @zdezorientowani 3 godziny monologu na bazie prezentacji. Te prezentacje, artykuły udostępniono uczestnikom przed warsztatami co teoretycznie rozwiązywało by problem z uwagi na głoszoną przez niektórych @zdezorientowanych idę szkoleń internetowych jako modelu doskonalenia Ratownika w tym OSP w szczególności . I nie był tu jakby niepotrzebny @zdezorientowany wykładowca czytający z prezentacji ponieważ każdy strażak pewnie czytać sam potrafi .
Niestety by osiągnąć efekt ratowniczy nie wystarczy zaprezentować tematykę, a przekonać do jej wagi dokładając do indywidualnych przemyśleń i doświadczeń każdego uczestnika . Nie pozwalając im mówić, tracimy możliwość poznania ich doświadczeń , które są bezcenne i są podstawą do dalszych rozważań – doskonalenia. W warsztatach uczestniczą osoby z bagażem doświadczeń , to nie nowicjusze którym @zdezorientowani mogą wmówić każdą bajkę o ratownictwie . Tu trzeba się przekonywać, dyskutować, wymieniać opiniami, poglądami, doświadczeniami . To całkowicie inne poziom często nieosiągalny przez @zdezorientowanych, którzy mają monopol na wiedzę. Dobrzy instruktorzy uczą się razem z uczestnikami bo ich doświadczenia/przemyślenia to kopalnia wiedzy. Niema dwóch takich samych akcji.
A co z tym związane dlatego przyjęta taka forma doskonalenia. Nie kreujmy wydumanego zdarzenia komunikacyjnego , zapytajmy uczestników z jakimi się spotkali, ilu było poszkodowanych, ilu w ciężkim stanie, jakimi SIS dotarli jako pierwsi itd. Na tej bazie zbudujmy model sytuacji nad którą będziemy dyskutować ( która zresztą świetnie wpisała się w nauczany ogólnie kanon ale skuteczniejsze było poświęcić czas by stworzyli ją uczestnicy bo to ich sytuacja, mają ją w pamięci mają do czego się odnieść w dyskusji mogą prezentować swoje doświadczenia ) itd. itd. itd.
Rola instruktorów ograniczyła się tu jedynie do staranności by nie wypaczać doktryn, przepisów Nas obowiązujących, ewentualnie zadawania trudnych pytań do rozważenia przez uczestników, pokazywania obszarów wymagających uwagi i konieczności zastanowienia . W taki sposób w dyskusji sami uczestnicy budowali obraz zdarzenia , zadania , problemy do rozwiązania , podział i wykorzystanie SIS i co najważniejsze priorytety ratownicze. To oni kombinowali, myśleli, rozważali, kalkulowali, podejmowali decyzje bo na akcji nikt – żaden instruktor, nie podejmie tych decyzji.