Takie OSP są alarmowane z reguły na samym końcu lub wcale, nikt nie ma czasu na zabawy i wydzwanianie po ludziach jeśli jest duże zamieszanie, takie są realia i nikt głowy Dyżurnemu nie urwie. Mądry Dyżurny podejmie ewentualnie jedną, dwie próby alarmowania tel. jak będzie czas i wpisze że alarmowanie było nieskuteczne jeśli się nie uda dodzwonić. Na szczęście coraz częściej Samorządy zdają sobie z tego sprawę i inwestują w systemy selektywnego alarmowania, Wasz system jest kolejnym, tak jak już pisałem, bardzo fajnym pomysłem a będzie jeszcze lepszym jeśli będzie współgrał z SWD i nie będzie wymagał "osobnej" procedury alarmowania.
Pewnie, że mu nikt głowy nie urwie , ale zdrowia mogą pewne osoby instytucje napsuć. Dlatego w tym rozwiązaniu dyżurny nie będzie podejmować 1 czy 2 próby. Raz daje zlecenie alarmowania jednostki i czeka na efekt. A czy samorządy aż tak się wyrywają aby wydać po kilka tys. zł gdzie brak na węże, paliwo i ubrania szczególnie dla OSP co ma 10 wyjazdów w roku, samorządy liczą każdą złotówkę w dobie kryzysu i 10 razy się zastanawiają gdzie ją wydać ina co, czy jest sens - a może za rok lub 2 ta OSP przestanie działać. Tym sposobem dyżurny zapewnia sobie spokój przed nieprzyjemnościami. System zapisuje logi ( do kto zlecał alarmowanie w jakich godzinach, do kogo, kto odrzucił, kto odebrał ) a czy systemy w PSP zarejestrują że dyżurny dzwonił do Naczelnika ale się nie dodzwonił. Znam przypadki takich wypowiedzi: " do mnie nikt nie dzwonił" "do mnie tez".