@Dudi a możesz powiedzieć, kto te kontrole hydrantów przeprowadzał???
Jeśli chodzi o znajomość - kłania się analiza zabezpieczenia operacyjnego obszaru chronionego, a w zasadzie rozpoznanie operacyjne rejonu.
Nie mówcie mi, że te hydranty ktoś ukradkiem w nocy założył. Przecież one stoją często do kilkunastu, kilkudziesięciu i więcej lat.
U mnie jest stworzona taka baza:
http://www.kmpsp.poznan.pl/node/11605Świetna sprawa - DZIAŁA. Szkoda, że tylko w mieście, ale to i tak niezły początek.
Kolejna kwestia - czasami lepiej dojechać kilometr, dwa a nawet pięć. Ale wszystko rozpoczyna się od rozpoznania operacyjnego (nie tylko lokalizacji hydrantów, ale też jego parametrów (ciśnienie, wydajność), a także przebiegu sieci wodociągowej.
Z właściwymi terenowo służbami wodociągowymi też trzeba dobrze żyć - sporo mogą pomóc (czasem nawet zdalnie).
No i kolejna kwestia to budowa punktów czerpania wody - wcale nie jest to taki przeżytek, można i w tych czasach i nie dziwić się po co te ssawniaki są wożone na wozach.
Co do "nikt tego nie sprawdza, nikt nie kontroluje"... a kto Ci broni? W końcu to także w Twoim interesie. Polecam Tovot lub inne mazidło do konserwacji (raczej się nie zapiecze i przez długi czas będziesz miał spokój, a jak jeszcze manewr powtórzysz to już w ogóle będzie dobrze).
A już w ogóle z innej beczki to są możliwości magazynowania wody na miejscu akcji i wtedy to ma sens i układa się w logiczną całość.
Np. tutaj:
http://www.straz.bialystok.pl/pliki/2010/warsztaty/7.pdfna stronie 10.
Pozdro