mozesz mi wyjasnic czemu obrazasz wszystkich ratownikow medycznych ktorzy pragna niesc pomoc rowniez poza czasem pracyw pogotowiu z maksymalnym wykorzystaniem swojej wiedzy i umiejetnosci ?
Poziom wrażliwości jest wskaźnikiem indywidualnym, na jednym spłynie to, a drugi krzywe spojrzenie weźmie za śmiertelną obrazę. Ważne jest, by to co robisz w danym momencie było zgodne z obowiązującym prawem a nawet jak wejdziesz na działania z zakresu stanu wyższej konieczności byś umiał z tego wyjść w przypadku niepowodzenia. Wielokrotnie mówię o szacowaniu ryzyka przy takich działaniach. Wiele osób chce pokazać że umie (wierzę że mają taką wiedzę i doświadczenie) ale nie mają zdrowego rozsądku, bo nie umie oszacować co będzie dla pacjenta dobre, czy szybkie przekazanie ZPR czy też samemu zbawianie świata. Lekom prócz obecnie stosowanym w naszych procedurach mówię STOP. Nie widzę możliwości by ratownik medyczny jeżdżący w składzie zastępu PSP miał podawać leki (robić iniekcje, zakładać wenflony). PSP to nie pogotowie, mówiłem, kto chce pracować w pogotowiu niech pracuje - obraca się w przepisach dot ratownictwa medycznego, kto pracuje w PSP obraca sie przepisach o PSP (system dowodzenia, zależność służbowa, system działań - podział działań dla rot, itp).
Dla zobrazowania inteligencji i chęci Turboratowników byłem przy scenach gdzie gościu się zatrzymał, ratownicy nie wdrożyli procedur resuscytacyjnych tylko zakładali wkłucia (tłumaczenie - później nie będą mieli dostępu do żyły). Oczywiście skutek był jeden... Wiem, odezwą się głosy że miałem pecha i trafiłem na nieuków, może i tak. Może też działali w stresie, może nie mieli doświadczenia, ale mieli papiery ratowników medycznych. Ups... Strażak PSP musi mieć proste i jasne kompetencje, jego d-ca może brać pod uwagę różne warianty działań, ale strażak wykonujący czynności ratunkowe musi wiedzieć co robić w każdym momencie. Poszerzanie zakresu i możliwości interwencji (wkłucia, i wyżej) dla ratowników jest strzałem w kolano. Jeśli się poszerzy zakres działań to będą się grzebać i ślimaczyć w działaniach bo mogli zrobić to i tamto a nie zrobili, mimo, że mieli sprzęt. Proszę to teraz poszerzyć sobie i przenieść na działania w zdarzeniach masowych...
Na znakomitą większość działań wystarczą nasze procedury, resztę niech obrabiją ZPR.
a mnie ciekawi defibrylacja na stalowej suwnicy/stalowym podłożu. Jak jest z bezpieczeństwem ratowników wtedy?
Masz buty dielektryczne, zresztą podczas oddania impulsu nie dotykasz poszkodowanego, jeśli masz wątpliwości co do bezpieczeństwa działań to działasz tak, by nie powiększać strat. PS. Ps czy np pomyślałeś o zabezpieczniu ratownika pracującego na suwnicy w sprzęt przed upadkiem? I teraz dopisz jeszcze do scenariusza pogodę deszczową, - co byś zrobił w tym przypadku?
Pozdr