Jestem strażakiem.. mam kurs pomocy przedmedycznej i co? Boje się ratować, nie zawacham się gdy widzę coś co opisujcie powyżej, bo pare razy byłem w takiej sytuacji, ale wewnątrz odczuwam strach.. wiem, ze muszę pomagac, ale strach jest, denerwuje się, ale panuje nad emocjami, nie sieje paniki.. Więc nie dziwie się ludzią, bo na pewno część z tych, ktrórzy stoją i patrzą na tragedie chciałaby pomagać.. ale się boi, panikuje..! Większość jednak przychodzi popatrzeć, czasem tak bezczelnie.. chamsko, aż się w człowieku gotuje i powstrzymuje się, aby jednemu czy drugiemu nie przydzwoniić..
Ostatnio byłem na śmiertelnym wypadku, zwłoki leżały przykryte folią, na ulicy i samochodzie było jednak widać krew.. szła matka ok 40-50 lat z ok 5 letnim może młodszym synem... mówie do niej niech pani tam lepiej nie idzie z małym.. a ona "pss" i poszła dalej! Muszę dodać, że przyjechała autem specjalnie by popatrzeć i nie musiała tam iść!!! Gotowało się we mnie, żeby coś jej powiedzieć, ale dałem sobie spokój.. mi przez 3 dni się to śniło, a co dopiero małemu chłopakowi, któremu psychika się dopiero kształtuje!.. ludzie mają w sobie taką znieczulice, aż szkoda słów..
Innym razem byłem chyba 2 czy 3 przy wypadku.. osoba w środku była nie przytomna i nie oddychała.. postanowiłem ją wyciągnąć.. zawołałem jedną ze stojących osób do pomocy, a ona na to, ze nie rusza tego i żebym zostawił to... krzycze, ze jestem strażakiem i niech tu przyjdzie.. ale dupa.. nic!! Na męczyłem się nie mało, aby otworzyć drzwi.. w końcu wydostałem z pomocą innego kierowcy tę osobę.. całe szczęscie na miejsce dojechała straz i oni się zajęli to osobą.. przeżyła.. ale nerwów na tego barana miałem, który nie przyszedł pomagać!!