W tym temacie chciałbym poruszyć sprawę zakładania masek od AODO już w czasie dojazdu do zdarzenia. Głównie dotyczy to zastępu, który jako pierwszy dociera do miejsca zdarzenia.
Według mnie bardzo często (ale nie zawsze) niezałożenie masek w pojeździe opóźnia działania wewnętrzne. Wiadomo, że bez tego zabezpieczenia nie można prowadzić działań wewnątrz pomieszczeń. Często po dojeździe na miejsce zdarzenia maski ubierane są tuż przed wejściem do budynku. Zajmuje to kilkadziesiąt sekund (zwłaszcza mam tu na myśli OSP, których członkowie nie zawsze są wystarczająco obyci z aparatami, gdyż nie używają ich aż tak często).
Przykładem niech będzie film chłopaków z OSP Raszyn:
http://www.youtube.com/watch?v=42AW1fSj-hs&feature=player_embeddedDojazd na miejsce zdarzenia po 3:18 s filmu, czyli od wezwania (włączenia syreny) liczmy 7 minut. Jest to pierwsza jednostka na miejscu więc szybkie rozpoznanie (swoją drogą d-ca wszedł nie dość że sam to bez aparatu do budynku) i sprawianie linii. W 04:55 pada rozkaz założenia aparatów a kontynuowanie działań gaśniczych następuje po 45 sekundach czyli około 9:22 minut od przyjęcia zgłoszenia. Założenie maski, kominiarki i podpięcie aparatu zajęło więc 45 sekund z 562 sekund akcji (do tej pory) czyli
8% czasu akcji. Według mnie trochę dużo - każdy chciałby kupić samochód czy OC o dodatkowe 8% taniej prawda?. Oczywiście po filmie kręconym w bardzo ciężkich warunkach, który nie jest najwyższej jakości, trudno dyskutować o wpływie tego czasu na rozwój pożaru i wysokość strat. Ze względu jednak na budowę domu z drewna oraz mebli w środku warto się zastanowić czy czas swobodnego rozwoju pożaru wydłużony o czas potrzebny na założenie maski itd. nie wpłynął znacząco na szkody.
W przypadku okrojonego stanu osobowego (czyli np. wyjazd zastępem w sile 4 osób) rota ma szereg zadań do wykonania przed rozpoczęciem działań wewnętrznych (d-ca i kierowca do przyjazdu kolejnych zastępów powinni pełnić rolę roty szybkiego reagowania ubezpieczając ratowników wewnątrz; plus oczywiście standardowe działania jak nadzór nad autopompą, dalsze rozpoznanie sytuacji itd.). Już sam przyjazd zastępu w sile 4 osób i mnogość zadań powoduje, że działania (jakiekolwiek) są mocno opóźnione w czasie, więc dlaczego do tego dokładać jeszcze czas zakładania masek itd. ?
Czy nie warto aby podczas dojazdu pierwszego zastępu do miejsca zdarzenia pierwsza rota miała już założone AODO i aby potrzebne było już tylko podpięcie automatu do maski? W przypadku większej liczby osób powinno tak być, że jedna rota sprawia linie a druga np. odłącza prąd i gaz; i gdy można już zacząć prowadzić działania wewnętrzne rota powinna od razu wchodzić do budynku a nie dopiero zabierać się za zakładanie masek. Niestety rzadko kiedy tak się dzieje.
Nic poważnego też nie stoi na przeszkodzie aby KDR wiedząc o które zastępy prosił mógł polecić przez radio dojeżdżającej jednostce aby: przykładowo 529K81 (nie wiem czy taki nr jest ale nieważne; jakieś tam OSP niech będzie) przygotuj rotę w aparatach i maskach na twarzach. itd. Miałoby to miejsce w sytuacji gdy już wprowadzono jedną rotę do działań ale ze względu na duży obszar pożaru wprowadzona od drugiej strony budynku zostanie druga rota.
Oczywiście maski zakładane byłyby na krótko przed dojazdem do miejsca zdarzenia a nie np. 10 minut wcześniej gdy strażacy jadą w miejsce bardziej oddalone od remizy.
Dlaczego jednak nie ubiera się masek już na wozie? Według mnie to są główne powody (może macie jakieś inne):
- zmęczenie podczas oddychania przez maskę (ja osobiście jakoś tego nie odczuwam, a już zwłaszcza podczas siedzenia na samochodzie)
- brak chęci jechania własnym autem za własne paliwo na JRG w celu dezynfekcji maski (moja OSP ma jeszcze blisko ale są takie co mają kilkakrotnie dalej) a co za tym idzie niechęć korzystania z aparatu w "lekkim" zadymieniu
- w przypadku OSP, które na nadmiar aparatów nie bardzo może narzekać, brak odpowiedniej lub brak całkowity AODO minimum przez kilka godzin a czasem nawet przez 1 dzień
- nigdy w 100% nie wiadomo do czego jedziemy, pożar stodoły może okazać się palącym samochodem pod niewielkim drewnianym zadaszeniem (z życia wzięte) i vice versa
- zgłaszający zgłasza pożar w budynku pod adresem ul. Słonecznikowa 15 i wyłącza telefon bo idzie na zakupy do pobliskiego (lub nie) supermarketu; nie zawsze zna się teren i można np. niewiedzieć, że to 10 piętrowy blok z 4 klatkami, postawiony gdzieś wśród 10 innych, takich samych bloków na osiedlu. W przypadku solidnego pożaru szybko wiadomo gdzie się pali, ale w przypadku np. lekkiego zadymienia spowodowanego np. cięciem fliz do łazienki już nie jest takie łatwe do zlokalizowania a żadnego zgłoszenia nie można lekceważyć. Czas szukania właściwej Słonecznikowej 15, w której coś się dzieje może też wynieść ładnych paręnaście, anwet 30 minut. Dlatego też wydaje mi się, że jest to jeden z głównych powodów nieubierania masek. Ale można zawsze ją przecież zdjąć.